Nie ważne jak życie jest ciężkie Nigdy nie trać nadziei

niedziela, 25 listopada 2012

9. Będzie dobrze

Cassidy
Czemu, tak dobrze i bezpiecznie czułam się w jego ramionach. Czemu nie chciałam się budzić, bo wiem, że jak się obudzę znowu pojawi się ta przepaść. Bezpieczna. W końcu, przy kimś czuję się bezpieczna. Czemu jednak te uczucie wywołuje u mnie radość i smutek. Czas otworzyć oczy i zmierzyć się z dniem dzisiejszym. 

- Obudziłaś się już.- stwierdził Liam.
- Tak.- głos miałam zachrypnięty od płaczu. - Dziękuje.- powiedziałam.
- Nie ma za co Cass. - spojrzał na mnie. Wiedziałam, że coś go gryzie.
- Li co jest?- zapytałam
- Będziesz musiała zeznawać. Moje zeznania i Zayn to za mało. On musi zapłacić, za to, że chciał cię skrzywdzić.
- Będę zeznawała.- powiedziałam. - Nie upiecze mu się.- nie wiem czemu łzy znowu zebrały się w moich oczach. Li mocno przytulił mnie do siebie.
- Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Nie pozwolę, żeby ten skurwiel, albo ktokolwiek inny cię skrzywdził.
- Wiesz co głodna jestem.
-Przynieść ci coś do ubrania i zejdziemy na śniadanie, czy śniadanie dostarczyć do pokoju. 
- Bardziej pasuje mi druga opcja.- odpowiedziałam.
- Oczywiście.- Liam wstał z łóżka i poszedł do łazienki. Po dziesięciu minutach wrócił kompletnie ubrany. - Za chwile wrócę. Na co masz ochotę.
- Na naleśniki.- odpowiedziałam.
- Już się robi.- Liam sięgnął do drzwi, ale one same się otworzył o mało co nie wybijając mu zębów. Za drzwiami stali chłopcy z naleśnikami.
- Przynieśliśmy śniadanie. - oznajmił Niall.- Gdzie Liam?
- Za drzwiami.- odpowiedziałam ze śmiechem.- Mało go nie zabiliście.
- Przeżyje.- powiedział Zayn i położył tacę na łóżku. Policzyłam głowy i dwóch mi brakowało.
- Gdzie El i Louis?
- Els jeszcze śpi, a Louis poszedł do sklepu po ciuchy dla ciebie.- odpowiedział Harry.
- A nie mogę tych z pokoju?- zapytałam.
- Policja zabroniła tam wchodzić. - powiedział blondynek. Miałam coś powiedzieć, ale do pokoju wparował Louis z reklamówką.
- Jestem. - oznajmił i postawił torby na łóżku. Zaczęłam je przeglądać, w jednej było ze trzy kilo marchewek.
- Lou, czy ja przypominam królika?
- Nie, to moje.- odpowiedział i zabrał mi torbę marchewek.- Dla ciebie są w tej drugiej.
Z drugiej torby wyjęłam, jeansy, trampki i koszulkę w paski <klik> Do tego okulary przeciw słoneczne i nowy telefon. 
- Nie musieliście.- powiedziałam do nich.
- Musieliśmy.- powiedział Zayn.- Li możemy pogadać?
- Jasne.- Zayn i Liam wyszli z pokoju, a reszta wygodnie rozsiadła się na łóżku.

Liam
Razem z Malikiem poszliśmy się przejść do parku. Siedzieliśmy na jednej z ławek, a Zayn uważnie mi się przyglądał. 
- Cass będzie zeznawać?- zapytał mnie.
- Zgodziła się.- odpowiedziałem.- O to ci chodziło?
- Nie. Liam czy ty coś do niej czujesz?
- Tak.- odpowiedziałem.
- Nie skrzywdź jej.- tylko powiedział.
- Jaką ja mam szansę, że ona spojrzy na mnie tak jak ja patrzę na nią. Ona ma mnie tylko za przyjaciela.
- Czasem wystarczy tylko trochę cierpliwości. Znam ją i wiem, ze to nie tylko przyjaźń. Ona na nowo uczy się żyć. Jej serce rozpadło się na milion kawałków. Daj jej je wszystkie pozbierać.
- Dzięki. - jedna rzecz mnie nurtowała.- Zayn, czy ty aby też czegoś do niej nie czujesz?
- Jest dla mnie młodszą siostrą, nie umiałbym spojrzeć na nią inaczej. Ja nie jestem dla ciebie konkurencją.- zaśmiał się.- Wracamy? 
- Jasne.- wróciliśmy do hotelu. 
W moim pokoju Cassidy siedziała na łóżku ubrana już w ciuchy, które przyniósł jej Louis. Jak to Louis kupił jej koszulkę w paski. 
- Gdzie reszta?- zapytałem. W pokoju nie było nikogo oprócz Cass.
- Wygoniłam ich ze dwadzieścia razy pytali mnie jak się czuję. Uciążliwe to.
- Oni się martwią.- powiedziałem do niej. Cassidy wstała z łóżka i odwróciła się do mnie tyłem.
- Li myślisz, że ja tego nie wiem, tylko te słowa przypominają jaka jestem bezsilna. Zawsze coś będzie co zburzy te moje szczęście. Ile razy będę musiała się podnieść, za nim w końcu będę szczęśliwa.- wiedziałem, że płacze.- Wszystko wymyka mi się z rąk. Czasem się zastanawiam, że lepiej będzie się poddać.
- Nie wolno ci tak myśleć.- powiedziałam i przytuliłem ją.- Cass, wszytko będzie dobrze. Masz nas, masz mnie. Zawsze ci pomogę.
- Dziękuje- wyszeptała. Spojrzała na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami. Pełno w nich łez i bólu. Miałem ochotę dorwać tego palanta i go zabić.

________________________________________________
Na dzisiaj to tyle, dla mnie słabo się podoba, ale nic lepszego nie wymyśle. Czekam na wasze komentarze

4 komentarze:

  1. Mi się podoba ;p Fajny rozdział :)

    http://and-little-things-1d.blogspot.com/


    http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. jest genialny...wolałabym żeby Cass była z Zaynem..;)

    OdpowiedzUsuń
  3. genialny :)
    mam nadzieję, że ta sprawa z Simonem skończy sie dobrze
    czekam na next i zapraszam do siebie

    http://gotta-be-you-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jak zwykle zajebiaszczy ! <3 Kiedy nn ? Juz nie mogę się doczekać ! uhuhuuu ! :) Kocham i pozdrawiam : Kaśka . xoxo <3 : )

    OdpowiedzUsuń