Nie ważne jak życie jest ciężkie Nigdy nie trać nadziei

niedziela, 26 maja 2013

58. Idą święta

Cassidy
Z zamkniętymi oczami wsłuchiwałam się w spokojny oddech mojego synka. Nie mogłam uwarzyć, że mój maluszek miał już praktycznie dwa tygodnie. Przykryłam go niebieskim kocykiem i zeszłam na dół, gdzie panowało lekkie zamieszanie. No cóż urok rodzinnych świąt. Moja mama wraz z mamą Liama urzędowały w kuchni. Siostry Liama bawiły się z Tess natomiast mój narzeczony wraz ojcami gdzieś przepadł.

sobota, 18 maja 2013

57. Damien


Liam
W końcu mogłem zabrać moje skarby do domu. Dzięki chłopakom pokoik dla mojego synka był gotowy. Zamykałem właśnie dom, kiedy pojawiła się Danielle.
- Będziesz miał córkę- oznajmiła.
- Czego ty konkretnie ode mnie chcesz?- zapytałem.
- Chcę, żebyś do mnie wrócił. Będziemy mieć razem córkę.
- Żartujesz sobie ze mnie. Ja mam narzeczoną i dziecko, właściwie dwójkę dzieci. Przez ciebie o mało tego nie straciłem i ty myślisz, że do ciebie wrócę. Dostaniesz alimenty na dziecko i tyle. Więcej ode mnie nie żądaj.

czwartek, 9 maja 2013

56. Mecz

12 grudnia
Cassidy
 Niechętnie wstałam z łóżka. Wolnym krokiem poczłapałam do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam się w wielkie spodnie i szeroki sweter. Ostatnio wszystko nosiłam szerokie, za sprawką mojego syna. Rozczesałam włosy i zeszłam na dół. 

niedziela, 5 maja 2013

55. Na parę dni

Cassidy
Stałam nad waliza i pakowałam swoje ciuchy. Liam opierał się o ścianę i patrzył na mnie smutnym wzrokiem.
- Tylko na parę dni.- powtórzyłam.
- Wiem. Ona kłamie.
Pierwszy raz od rana spojrzałam mu prostu w oczy. Mógł zobaczyć łzy znajdujące się w moich.
- Nie wiesz tego Liam. Jest to przecież możliwe. Nic nie pamiętasz z tamtej nocy.

środa, 1 maja 2013

54. Gorzka prawda

Cassidy
Sama się sobie dziwiąc oddawałam pocałunek. Po kilku chwilach obojgu nam zabrakło tchu. Patrzyłam w zaszokowane oczy Liama. 
- Przepraszam.- powiedziałam i poszłam na górę.
Wciąż czułam smak jego ust i to obezwładniające uczucie, serce bijące szybciej. Spojrzałam na fotografię stojącą na komodzie w pokoju i po prostu się rozpłakałam. Jedyna rzecz jakiej teraz potrzebowałam to uścisk jego ramion i zapach perfum. Podeszłam do łóżka i się na nim położyłam, chowając twarz w poduszce. Ciche pukanie wyrwał mnie z mojego stanu użalania się.
- Cass nic ci nie jest?