Nie ważne jak życie jest ciężkie Nigdy nie trać nadziei

poniedziałek, 4 marca 2013

38. Vivienne


Cassidy
Jakoś nie mogłam spać, wyswobodziłam się z ramion Liama i zeszłam na dół. Z kubkiem gorącej kawy usiadłam na oknie i patrzyłam na wschodzące słońce. Poszłam p jedną z gitar Nialla i zaczęłam grać.


Już prawie to widzę
Marzenie, o którym śnię, ale
Jest taki głos w mojej głowie, mówiący
Nigdy tego nie zdobędziesz
Każdy krok, który podejmuje
Każdy ruch sprawia, że czuję się
Zagubiona i bez kierunku
Moja wiara się chwieje, ale
Muszę próbować
Muszę iść z wysoko podniesioną głową
Zawsze będzie jakaś kolejna góra
A ja zawsze będę chciała ją poruszyć
Zawsze będzie jakaś ciężka walka
I czasami będę musiała przegrać
Nie ma znacznie jak szybko tam dotrę
Nie ma znaczenia co czeka mnie po drugiej stronie
To wspinaczka
Walki z którymi się mierzę,
Szanse, które wykorzystuję
Czasami mnie dołują, ale
Nie, nie łamię się
Mogę tego nie wiedzieć
Ale to są momenty, które
Zapamiętuję najbardziej
I ja 
Muszę być silna
Nie mogę odpuszczać, ponieważ
Zawsze będzie jakaś kolejna góra
Ja zawsze będę chciała ją poruszyć
Zawsze będzie jakaś ciężka walka
O czaszami będziesz musiał przegrać
Nie ma znaczenia jak szybko tam dotrę
Nie ma znaczenia co czeka mnie po drugiej stronie
To wspinaczka
Zawsze będzie jakaś kolejna góra
Ja zawsze będę chciała ją poruszyć
I czasami będziesz musiał przegrać
Nie ma znacznie jak szybko tam dotrę
Nie ma znaczenia co czeka mnie po drugiej stronie
To wspinaczka
Dalej iść
Dalej się wspinać
Utrzymać wiarę, skarbie
W tym wszystkim chodzi o
W tym wszystkim chodzi o
Wspinaczkę
Dalej wierzyć
Dalej wierzyć
- Lubię słuchać jak grasz.- usłyszałam Liama. Usiadł na przeciwko mnie.
- Przepraszam, że cię obudziłam.- powiedziałam.
- Nie umiem spać bez ciebie.- opuszkami palców dotkną mojego pliczka.- Nauczysz mnie grać na gitarze?
-Jasne.
Pokazywałam mu różne chwyty. Pół godziny później całkiem nieźle radził sobie z instrumentem.
- Kocham cię.- powiedział odkładając instrument. Najpierw pocałował mnie w policzek, a później w usta.
- Ja ciebie też.
Wtuliłam się w niego i tak razem leżeliśmy patrząc przez okno. Liam bawił się moimi włosami.
- Może gdzieś pojedziemy.
- Ale co masz na myśli?- zapytałam.
- Mamy teraz wolne, spędzilibyśmy ten czas tylko we dwoje, nie wiem może nad Bałtykiem, albo innym morzem.
- Masz ochotę na wakacje?
- Tak, a najlepiej we Wladyslawowie.
- Gdzie?
- Tam gdzie byliśmy ostatnio.
- A we Władysławowie. Jasne jeżeli masz tylko ochotę z tobą wszędzie.
- To idę po komputer zarezerwujemy bilety.
Liam poszedł po laptopa, po chwili zszedł z nim na dół. 
- To kiedy lecimy?- zapytał.
- Jak najszybciej.
- To rezerwuję dzisiaj na 5.00.
Poszliśmy na górę się pakować, w Polsce mieliśmy zamiar spędzić jakieś dwa tygodnie. Kiedy wszystko było już spakowane poszłam pod prysznic. Po wspaniałej kąpieli z moim Liasiem ubrałam się w jeansy, bokserkę i luźny sweter <klik>. Wysuszyłam mokre włosy i zebrałam je w kucyk. Harry chodził po całym domu rozgorączkowany i szukał swoich kotów. Zjadłam śniadanie i razem z Moniką i Natalią wybrałam się na zakupy
Harry
Po paru dniach troskliwej opieki kociaki wróciły do życia. Wszędzie było ich pełno, ale jakoś nikomu nie przeszkadzały. Szukałem ich po całym domu bo mieliśmy jechać do weterynarza. Sprawdzałem w każdym możliwym miejsc. Zrezygnowany usiadłem n łóżku w swoim pokoju kiedy z szafo doszły do mnie ciche miałki. Moje daw rude koty siedział w jakimś kartonie ze starymi rzeczami. 
- Co ja mam z wami zrobić.- powiedziałem sam do siebie albo raczej do swoich kotów. - Odbija mi gadam do zwierząt.
Wziąłem je na ręce i samochodem pojechaliśmy do weterynarza. Tym razem też za biurkiem siedziała Vivienne.
- Cześć Harry.- powiedziała jak tylko mnie zobaczyła.
- Cześć.
- Ale urosły, dobrze mają u ciebie.- stwierdziła podchodząc do mnie i drapiąc kociaki za uszkami. Im to dobrze, na mnie nawet nie spojrzała.- Musisz trochę poczekać, bo jeszcze nie ma pani Goldberg. 
- Okej. 
Usiadłem na jednej z kanap, koty od razu zaczęły szaleć. Vivienne tylko się zaśmiała jak jedne pozwalał jej wszystkie papiery z biurka.
- Przepraszam.- powiedziałem i zacząłem zbierać z nią porozrzucane dokumenty.
- Nic nie szkodzi.
Podniosła głowę i przez kilka chwil mogłem patrzeć w jej piękne oczy, dopóki nie spuściła powiek delikatnie się rumieniąc. Jeszcze piękniej wyglądała z tym rumieńcem na twarzy.
- Umówiłabyś się ze mną?- zapytałem
- Myślałam, że już nie spytasz. Z miłą chęcią.- tak czyli nie jestem jej obojętny, w duchu wykonywałem mój taniec radości.
- To o której kończysz?- zapytałem.
- O 16.30- odpowiedziała.
O 16 byłem już pod gabinetem. W ręku trzymałem róże. Nigdy tak się nie denerwowałem przed randką.
_______________________________________________________-
Oto kolejny. Mam nadzieję, że się wam spodobał i wyrazicie swoją opinię. Cieszycie, się że Harry w końcu kogoś spotkał. Bo ja tak. No to do następnego. Mile widziane komentarze.

3 komentarze:

  1. Super, fajnie zajebiście, ale ja jestem szczęśliwa że ojoj

    OdpowiedzUsuń
  2. Też się cieszę, że Harry spotkał Vivienne :)
    I skaczę z radości, że w końcu U Cass i Liama się lepiej układa :) Czekam na następny, pozdrawiam Asiek :*

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny!! :)

    OdpowiedzUsuń