Cassidy
Siedzieliśmy na przeciwko starszej kobiety w ośrodku adopcyjnym. Przeglądała papiery Tess. Spojrzała na nas z nad swoich okularów.
- Nie widzę żadnych przeciwwskazań, żeby Tess z wami zamieszkała. Przez dwa miesiące będziecie jej zastępczymi rodzicami, a później możecie starać się o jej adopcje.- powiedziała.
- Naprawdę?- zapytałam niedowierzając
- Tak. W następnym tygodniu sprawdzimy wasze warunki mieszkaniowe i jeżeli wszystko będzie okej mała zamieszka z wami.
Wyszliśmy na zewnątrz, szczęśliwa zawiesiłam ręce na szyji Liama. Patrzył na mnie z taką miłością i uwielbieniem.
-Kocham cię.- powiedziałam.
- Ja ciebie też.- staliśmy tak w zupełniej ciszy, która żadnemu z nas nie przeszkadzała.
- Może pojechalibyśmy coś kupić dla Tess i ją odwiedzimy?
- Jeśli tylko chcesz.
Pojechaliśmy na zakupy, ze śmiechem wybieraliśmy rzeczy do pokoiku Tess. Byliśmy akurat w sklepie z rzeczami plastycznymi kiedy zakręciło mi się w głowie. Liam od razu objął mnie w tali podtrzymując
- Może powinnaś odpocząć?
- Tak.- zgodziłam się z nim.- Zajedziemy jeszcze do Tess?
- Oczywiście kochanie.
Zapłaciliśmy za rzeczy i pojechaliśmy do domu dziecka w którym mieszkała Tess. Liam otworzył mi drzwi i pomógł wysiąść z samochodu, jakby to nie wiem był wyczyn godny olimpijczyka.
- Liamku przesadzasz.- stwierdziłam kiedy mój kochany narzeczony złapał mnie w tali i poprowadził do drzwi wejściowych.
- Ja po prostu się o was martwię.- powiedział całując mnie w policzek.
- Słodki jesteś.- stwierdziłam.
Jak tylko weszliśmy podbiegła do nas masa dzieci. Gdybym mogła to pewnie przygarnęłabym je wszystkie. Zobaczyłam, Tess siedząca znowu w tym samym miejscu. Jakoś zdołałam się przebić przez tłum małych ludzi i dostać się do dziewczynki. Usiadłam obok niej.
- Cześć.- powiedziałam. Tess podniosła na mnie swoje szare oczy.
- Cassidy.- powiedziała i się do mnie przytuliła.
- Cześć.- z drugiej strony usiadł Liam. - Pamiętasz mnie?
- Jesteś Liam, ten chłopak z zespołu.- odpowiedziała.
- Tak i jestem jej narzeczonym. -powiedział z dumą.- I chciałbym razem z Cassidy, żebyś z nami zamieszkała.
- Z wami?- jej szare oczy zrobiły się duże ze zdziwienia.
- Tak z nami.- odpowiedziałam.- No i za parę miesięcy pojawi się taki mały brzdąc.
- Na prawdę, będę z wami mieszkać?- zapytała.
- Tak za parę dni, jeżeli tylko tego chcesz.- potwierdził Liam.
- Bardzo.- najpierw przytuliła mnie a później Liam.
Godzinę później musieliśmy już jechać do domu. Siedziałam przy fortepianie i bezmyślnie stukałam w klawisze. Liam pojechał coś załatwić a mi się nudziło. Do salonu wpadł Niall.
- Cassidy mam do ciebie prośbę.- powiedział.
- Jak podzielisz się ze mną żelkami to spełnię każdą twoją prośbę.
Niall z uśmiechem podał mi paczkę gumisiowych żelek. Usiadł obok mnie na drewnianej ławeczce.
- Niall o co chciałeś mnie prosić?- zapytałam.
- Monia ma za parę dni urodziny, a ja kompletnie nie wiem co mam jej dać i pomyślałem o piosence. Pomogłabyś mi coś napisać.
- Jasne.- zgodziłam się i zaczęłam grać coś na fortepianie.
- Cassidy to jest wspaniałe.- powiedział rozpromieniony blondynek.
- To teraz zostały nam tylko słowa. Powiedz mi jak ją widzisz.
Niall zaczął opowiadać o Monice, a ja zastanawiałam się nad słowami. Napisałam kilka pierwszych linijek.
Siedzieliśmy na przeciwko starszej kobiety w ośrodku adopcyjnym. Przeglądała papiery Tess. Spojrzała na nas z nad swoich okularów.
- Nie widzę żadnych przeciwwskazań, żeby Tess z wami zamieszkała. Przez dwa miesiące będziecie jej zastępczymi rodzicami, a później możecie starać się o jej adopcje.- powiedziała.
- Naprawdę?- zapytałam niedowierzając
- Tak. W następnym tygodniu sprawdzimy wasze warunki mieszkaniowe i jeżeli wszystko będzie okej mała zamieszka z wami.
Wyszliśmy na zewnątrz, szczęśliwa zawiesiłam ręce na szyji Liama. Patrzył na mnie z taką miłością i uwielbieniem.
-Kocham cię.- powiedziałam.
- Ja ciebie też.- staliśmy tak w zupełniej ciszy, która żadnemu z nas nie przeszkadzała.
- Może pojechalibyśmy coś kupić dla Tess i ją odwiedzimy?
- Jeśli tylko chcesz.
Pojechaliśmy na zakupy, ze śmiechem wybieraliśmy rzeczy do pokoiku Tess. Byliśmy akurat w sklepie z rzeczami plastycznymi kiedy zakręciło mi się w głowie. Liam od razu objął mnie w tali podtrzymując
- Może powinnaś odpocząć?
- Tak.- zgodziłam się z nim.- Zajedziemy jeszcze do Tess?
- Oczywiście kochanie.
Zapłaciliśmy za rzeczy i pojechaliśmy do domu dziecka w którym mieszkała Tess. Liam otworzył mi drzwi i pomógł wysiąść z samochodu, jakby to nie wiem był wyczyn godny olimpijczyka.
- Liamku przesadzasz.- stwierdziłam kiedy mój kochany narzeczony złapał mnie w tali i poprowadził do drzwi wejściowych.
- Ja po prostu się o was martwię.- powiedział całując mnie w policzek.
- Słodki jesteś.- stwierdziłam.
Jak tylko weszliśmy podbiegła do nas masa dzieci. Gdybym mogła to pewnie przygarnęłabym je wszystkie. Zobaczyłam, Tess siedząca znowu w tym samym miejscu. Jakoś zdołałam się przebić przez tłum małych ludzi i dostać się do dziewczynki. Usiadłam obok niej.
- Cześć.- powiedziałam. Tess podniosła na mnie swoje szare oczy.
- Cassidy.- powiedziała i się do mnie przytuliła.
- Cześć.- z drugiej strony usiadł Liam. - Pamiętasz mnie?
- Jesteś Liam, ten chłopak z zespołu.- odpowiedziała.
- Tak i jestem jej narzeczonym. -powiedział z dumą.- I chciałbym razem z Cassidy, żebyś z nami zamieszkała.
- Z wami?- jej szare oczy zrobiły się duże ze zdziwienia.
- Tak z nami.- odpowiedziałam.- No i za parę miesięcy pojawi się taki mały brzdąc.
- Na prawdę, będę z wami mieszkać?- zapytała.
- Tak za parę dni, jeżeli tylko tego chcesz.- potwierdził Liam.
- Bardzo.- najpierw przytuliła mnie a później Liam.
Godzinę później musieliśmy już jechać do domu. Siedziałam przy fortepianie i bezmyślnie stukałam w klawisze. Liam pojechał coś załatwić a mi się nudziło. Do salonu wpadł Niall.
- Cassidy mam do ciebie prośbę.- powiedział.
- Jak podzielisz się ze mną żelkami to spełnię każdą twoją prośbę.
Niall z uśmiechem podał mi paczkę gumisiowych żelek. Usiadł obok mnie na drewnianej ławeczce.
- Niall o co chciałeś mnie prosić?- zapytałam.
- Monia ma za parę dni urodziny, a ja kompletnie nie wiem co mam jej dać i pomyślałem o piosence. Pomogłabyś mi coś napisać.
- Jasne.- zgodziłam się i zaczęłam grać coś na fortepianie.
- To teraz zostały nam tylko słowa. Powiedz mi jak ją widzisz.
Niall zaczął opowiadać o Monice, a ja zastanawiałam się nad słowami. Napisałam kilka pierwszych linijek.
Uważam, że jesteś ładna bez makijażu
Uważam, że jesteś zabawna, kiedy psujesz żart
Wiem, że mnie rozumiesz, kiedy zburzyłaś swoje ściany
Zanuciłam pod nosem to co napisałam. Zaczęłam grać i śpiewać. Niall z radości nie mógł usiedzieć na ławeczce.
- Umiesz co nieco grać na fortepianie?- zapytałam bo za nic nie da radę przerobić tego na gitarę.
- Podstawy.- odpowiedział, a uśmiech mu nieco zgasł.
- Nauczysz się, do jej urodzin zostało jeszcze 5 dni.
- Pocieszyłaś mnie.
- Jestem dobrą nauczycielką.
Zaczęłam go uczyć, nieco mozolnie mu szło. Kiedy Liam wrócił do domu, on umiał zaledwie początek.
- Coś wpadło pod pokrywę fortepianu?- zapytał lekko się krzywiąc. Rzuciłam w niego papierową kulką.
- Nigdy się tego nie nauczę.- powiedział smutny Niall i wyszedł z pokoju.
- Liam jak mogłeś.- warknęłam.
- Jak ty mogłaś tego słuchać?- zapytał.- I czemu nasz Niall przerzucił się na fortepian.
- Chce zrobić niespodziankę dla Moniki na urodziny i poprosił abym mu pomogła z piosenką, ja wolę fortepian, ale jemu lepiej idzie na gitarze.
- Bo to Niall, jego miłością jest gitara.- Liam usiadł obok mnie i spojrzał na nuty. Zaczął grać, jemu szło to bardzo dobrze. Po chwili zaczął śpiewać.
Zanim mnie spotkałaś, byłem wrakiem
Lecz czasami było ciężko przywróciłaś mnie do życia
Teraz każdego lutego bądź moją walentynką, walentynką
- Czasem się zastanawiam dlaczego sama nie zaczniesz śpiewać zawodowa.- powiedział.
- Bo to nie dla mnie.- posłałam mu szeroki uśmiech.
- Mam pomysł. Pojedziemy do studia, nagramy samą muzykę. Niall nie będzie katował tego pięknego instrumentu.
- O tej godzinie?- zapytałam patrząc na zegarek który wskazywał 8 wieczorem.
- Zadzwonię do Paula, na pewno nam pomoże.
- Dzwoń.- powiedziałam.
Pół godziny później Liam parkował auto pod studiem, gdzie czekał na nas Paul.
- Co się stało?
- Chcemy coś nagrać, a ty znasz kody.- powiedział Liama.
- Cass masz ochotę zacząć karierę?
- Nie to dla Niall on nie ma talentu do grania na fortepianie a chce zrobić niespodziankę dla Moniki.
No i doczekałam się tych moich upragnionych komentarzy. Ta sama zasada 9 komentarzy i następny rozdział. Mam nadzieję że coś się wam podobało w tym rozdziale. Do następnego
Podobało, podobało. Uroczy rozdział. Serio słodki
OdpowiedzUsuńWszystko mi się podobało w tym rozdziale:) A najbardziej ten moment z Tess, fajnie że ją zaadoptują:) Biedny Niall, ale dobrze że Liam wpadł na taki pomysł. Czekam na następny z wielką niecierpliwością;*
OdpowiedzUsuńNa-Stęp-Ny jak najszybciej pisz dalej!
OdpowiedzUsuńCoś się podoba? Co za pytanie. Wszystko się podoba. Rozdział jest fantastyczny <3
OdpowiedzUsuńPisz szybko :)
łał :O cudownyi taki jakiś romantyczny :)
OdpowiedzUsuńczekam nn ;)
Wow cudny rozdział, czekam na next
OdpowiedzUsuńŚlicznie już się nie mogę doczekać następnego
OdpowiedzUsuńrozdział, fajny jak wszystkie inne : D czekam na następny rozdział z niecierpliwością : D Kama.
OdpowiedzUsuńDawaj next <3
OdpowiedzUsuń