Nie ważne jak życie jest ciężkie Nigdy nie trać nadziei

wtorek, 22 stycznia 2013

26.

Cassidy
Z dnia na dzień czułam się coraz gorzej.  Nie miałam na nic siły, potrafiłam przeleżeć całe dnie w łóżku. Po kilku dniach takiego stanu sama zaczęłam się o siebie  martwić. Jako, że do lekarza na kontrol mam za parę dni postanowiłam poczekać.

- Liam idziesz.- powiedziałam do swojego chłopaka.
- Nie chcę cię zostawiać samej.- powiedział siadając na łóżku.
- Idź mi nic nie będzie, pooglądam sobie was w telewizji.- Liam nadal nie był przekonany do pójścia na galę. - Liam z ciężarną się nie kłóci.
Z rezygnacją poszedł się szykować. Zawiązałam mu krawat i życzyłam powodzenia.
Liam
Miałem jakoś złe przeczucia co do wyjścia na tą galę, ale poszedłem. Wygraliśmy dwie nagrody. Reszta pojechała na after party, a ja wróciłem do domu.  Otworzyłem drzwi i o mało co nie dostałem zawału. Cass leżała na podłodze. Zadzwoniłem po karetkę która już po chwili zabierała moją dziewczynę.
Czekanie to chyba najgorsza rzecz jaka może istnieć. W końcu z sali wyszedł lekarz mówiąc mi, że mogę do niej wejść. Wszedłem do sali gdzie leżała Cass. Moja dziewczyna leżała na łóżku.
- Przepraszam.- powiedziałem.
- Za co?- zapytała.
- Za to, że mnie przy tobie nie było. - usiadłem na krześle.- Wiesz co się stało.
- Nie czekają na wyniki badań. Liam idź do domu, jesteś zmęczony.
- Nie mam zamiaru nigdzie iść.- stwierdziłem. 
W końcu zasnęła, siedziałem przy niej całą noc. Zadzwoniłem do chłopaków, żeby się nie martwili. Chcieli przyjeżdżać, ale ich powstrzymałem. Sam zasnąłem na krześle. Obudził mnie lekarz. 
- Coś nie tak?- zapytałem, Cass płakała a ja nic nie słyszałem.- Cassidy.
- Jestem chora.- powiedziała łkając.- Panie doktorze, ale co z dzieckiem.
- Chemia bardzo mu zaszkodzi, nie możemy podjąć się leczenia dopóki jest pani w ciąży. Doradzałbym usunięcie ciąży.- mój mózg zaczął pracować na najszybszy obrotach.
- Jaka jest alternatywa.
- Może pani podjąć się ryzyka donoszenia ciąży.- powiedział.- Decyzja należy do państwa.
Spojrzałem na Cass, która nad czymś usilnie myślała. Sens tej rozmowy był dla mnie nie jasny. Smutek zmienił się w determinację.
- Cass proszę powiedz mi o co chodzi.
- Mam ostrą białaczkę szpikową. To wcale nie było przeziębienie.- powiedziała.- Liam obiecaj mi, że zajmiesz się naszym dzieckiem jak mnie nie będzie.
- Co? Ty masz zamiar się poddać?
- Chcę urodzić to dziecko, nawet jeśli oznacza to dla mnie wyrok śmierci.
- Śmierć.- powtórzyłem.- Nie pozwalam, nie możesz mnie zostawić. 
- Liam podjęłam decyzję.
- I stawiasz mnie pod faktem dokonanym. Jak ja mam niby poradzić sobie bez ciebie.
- Dasz radę.
Nie mogłem oddychać, czułem się jakby ktoś zabrał całe powietrze z pokoju. Odciął mi dopływ do niego. Wyszedłem z sali, moje kroki z każdą chwilą były coraz bardziej szybsze, aż w końcu biegłem przez korytarz. Znalazłem się na parkingu. Biegłem przed siebie, znalazłem się w parku. Zaczął padać deszcz. Upadłem na kolana i spojrzałem w niebo.
- Czemu chcesz mi ją zabrać.- krzyknąłem.- Rozumiem kochasz ją, ale ja też. Nie zabieraj mi jej. Proszę. Do jasnej cholery ja sobie nie poradzę.  Jak ja mam żyć bez niej.
Łzy leciały po moich policzkach. Smutek zmienił się w determinację. Całą drogę z parku do domu pokonałem pieszo. Do domu wpadłem jak burza. Przebrałem się w czyste ciuchy i pojechałem do niej. Wszyscy tam już byli.
- Myślisz, że pozwolę ci się poddać? Ty podjęłaś decyzję nie ja. 
- Liam.- przerwała mi Cass
- Do jasnej cholery nie przerywaj mi.- byłem wściekły.
- Liam uspokój się.- powiedziała Els
- Powiedziała czemu jest w szpitalu.- pokiwali przecząco głowami.- Jest chora, ma białaczkę i postanowiła, że umrze. Urodzi dziecko i odejdzie. Jeżeli ty postanawiasz odejść z tego świata to ja pójdę za tobą. 
- Ale Liam.
- Nie dam radę bez ciebie. Proszę cię. Dzieci możemy mieć później.
- Jak możesz myśleć o zabiciu naszego dziecka.
- Nie mogę, sam sobą gardzę, ale jeżeli to sprawi, że będę mógł być z tobą do końca życia to poniosę konsekwencje i będę żył z wyrzutami sumienia. Bo wiem, że nie dam rade patrzeć na to dziecko jeżeli ciebie obok nie będzie. 
__________________________________________________
Dzisiaj taki krótki, ale mam nadzieję, że się wam spodoba. Bo mi się nawet podoba, co wybierze Cass przekonacie się w następnym Czekam na wasze komentarze

9 komentarzy:

  1. Boże jaki smutny odcinek... aż mi się łezka w oku zakręciła... :( Mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy :) Pozdrawiam Asiek :*

    OdpowiedzUsuń
  2. ekhem....KTO CI TAKIE GŁUPOTY KAZAŁ PISAĆ?! KTO?!...DOBRA NIE ODPOWIADAJ JUŻ WIEM -,-. Jak można tak czynić? Boże co ona ci złego zrobiła albo on? no co? Grzecznie sobie żyją na świecie kochają się będą mieli dziecko, a ty im życie do góry nogami wywracasz! Ogólnie to rozdział taki romantyczno-smutny i bardziej podobał by mi się gdyby do jasnej cholery to był sen!!! Dobra i tak cię kocham i czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  3. Ryczę dosłownie ;) Cudne jak zawsze i już czekam na decyzję Cass mam nadzieję że wybierze mądrze

    OdpowiedzUsuń
  4. Super jak zawsze ! <3 Tylko żeby Cass i dziecko przeżyli oboje ! Proszę ! Kaśka . xoxo <3 : )

    OdpowiedzUsuń
  5. jaki smutny... niech będą szczęśliwi :) czekam na następny
    sylwia

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale smutny :( Mam nadzieję, że jednak Cass wyzdrowieje i będą żyli długo i szczęśliwie wraz z ich dzieckiem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. łał..:O niespodziewałam się takiego zawrotu akcjii..wszystko było takie słodkie aż tu nagle choroba...ciekawe co postanowi Cass..:) czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  8. Jezu... Ona musi przeżyć musi. Przed chwilą oglądałam Film :"Nad życie" tam jest podobnie... ona musi przeżyć rozumiesz?? musi!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział fantastyczny tylko szkoda, że taki smutny.
    Biedny Liam. Masz zrobić wszystko, aby ona przeżyła.
    Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń