Cassidy
dwa tygodnie później
- Nie wracam na noc.- krzyknęłam do taty.
- A gdzie idziesz?- zapytał, normalnie jakbym miała pięć lat.
- Da chłopaków na noc filmową.- odpowiedziałam i wyszłam.
Na dworze było cholernie zimno, a ja tylko w dresach i bokserce, no i klapkach biegłam do domu obok. Weszłam bez pukania. Wzrokiem przeszukałam pokój w poszukiwaniu Liama. W salonie go nie było. Właściwie nikogo nie było.
- Ty chyba zwariowałaś.- usłyszałam jego głos za sobą.
- Troszeczkę. Przytulisz?- chłopak nie odpowiedział tylko mnie przytulił, od razu zrobiło mi się cieplej.
- Gdzie reszta?- zapytałam.
- Zaraz będą. Lou z El mają wizytę u lekarza, Niall pojechał po Monikę i do sklepu. Zayn po Nati, a Harry jest u siebie.
- Czyli mamy chwilę dla ciebie.- zapytałam
- O czym myślisz?- nie odpowiedziałam tylko wpiłam się w jego usta. Za długo się nie pocieszyłam jego ustami bo do domu wparował Louis i El.
- Mam bliźniaki.- krzyknął od progu.
- Co?
- Będę miał dwójkę.- krzyczał biegając po całym domu.
- On się czegoś naćpał?- zapytałam.
- Chyba.- odpowiedziała Eleanor.
- Pokaż mi te maleństwa.- we dwie usiadłyśmy na kanapie. Dziewczyna z torebki wyjęła dwa wydruki USG.- Pewnie jedno maleństwo będzie chłopcem, a drugie dziewczynką.
- Wiesz, jak nasze życzenia się spełniły to wasze też.-powiedziała. Z Liamem spojrzeliśmy na siebie.
- Moje się już spełniło.- powiedzieliśmy jednocześnie.
W końcu do domu wróciła reszta, Niall z Moniką zajęli się jedzeniem. Usiedliśmy całą dziewiątką przed telewizorem.
- Dobra co oglądamy?- zapytałam
- Tylko nie Tytanika.- powiedzieliśmy chórem kiedy chciał się odezwać Harry.
- Może Nad życie.- zaproponowała Natalia wyciągając płytę
- Polski film w angielskiej wersji językowej.- zaśmiała się Monika.
- Włączaj.- rozkazałam.
Już w połowie filmu musiałam sięgnąć po chusteczki, nie tylko ja bo dziewczyny płakały wtulone w chłopaków. Trochę było mi zimno. Zaczęłam się rozglądać za kocem.
- Zimno ci?- zapytał mnie Liam
- Trochę.- chłopak mocniej mnie przytulił i naciągną na nas koc. Film się skończył.
- Ja bym nie pozwolił ci odejść.- usłyszałam jak Liam szepce mi do ucha.
- Co?- zdziwiłam się.
- Walczył bym do samego końca.- powiedział.
- Jesteś kochany.- powiedziałam i się bardziej w niego wtuliłam.
- Cassidy ty się dobrze czujesz?- zapytał mnie nagle.
- Jest mi trochę zimno. A co?
- Ty masz gorączkę.-powiedział zabierając rękę z mojego czoła.- Dam ci coś na zbicie i kładziemy się.
Jak chłopak powiedział tak zrobił. Po połknięciu jakiś tabletek położyłam się spać, a on obok mnie. Na nic zdały się moje racjonalne argumenty, że się może ode mnie zarazić. Rano obudziłam się sama. Nie czułam się najlepiej. Na koszulkę Liama naciągnęłam jego bluzę i zeszłam na dół.
- Chłopaki wiecie gdzie Liam?- wychrypiałam wchodząc do kuchni, wcześniej sprawdzając wszystkie pomieszczenia.
- Pojechał do apteki. Mówił, że jesteś chora i miał racje.- odpowiedział Zayn. Mulat dotknął mojego czoła, nic nie mówiąc z szafki wyją termometr.- Wiesz do czego służy?
- Wiem.- odpowiedziałam i włożyłam urządzonko pod pachę. Po dwóch minutach zaczęło piszczeć. Podałam je mojemu doktorowi i czekałam na wyrok.
- 38 i 5.- powiedział.- Droga panno marsz mi do łóżka.- przybrał rozkazujący ton głosu.
- Tak jest tatusiu.- odpowiedziałam.- A co z pracą.
- Paul dał nam wolne, a ty się do niczego nie nadajesz.
Nie chcąc się narażać Mulatowi skierowałam się w kierunku schodów. Byłam już praktycznie na górze kiedy usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi.
- Liam.- powiedziałam.
- Mam dla ciebie leki i jak ci nie przejdzie to popołudniu jedziemy do lekarza.
- Dobrze.- zgodziłam się.
- Cassidy do łóżka.- usłyszałam jak krzyczy Zayn.
- Idę się położyć.- powiedziałam.
Liam
Jak się obudziłem Cass trzęsła się z zimna a spała pod kocem i kołdrą. Opatulając ją jeszcze bardziej wstałem z łóżka. Ubrałem się i zszedłem na dół. Trochę mnie zdziwił widok Zayna na nogach o tak wczesnej porze, szczególnie w wolny dzień.
- Już nie śpisz?- zapytałem.
- Odwoziłem Natalię.- odpowiedział- A ty czemu tak wcześnie wstałeś.
- Cass się przeziębiła, pojadę po jakieś leki dla niej.
- No dobra. Zrobisz zakupy?
- Jasne.
Wyszedłem z domu i pojechałem do pobliskiej apteki kupiłem leki i pojechałem na zakupy. Jak wróciłem stała w mojej bluzie na szczycie schodów.
- Liam.- powiedziała zachrypniętym głosem.
- Mam dla ciebie leki i jak ci nie przejdzie to po południu jedziemy do lekarza.
- Dobrze.- zgodziła się tak bez żadnych protestów.
- Cassidy do łóżka.- krzyną Zayn.
- Idę się położyć.- powiedziała i zniknęła u mnie w pokoju.
Zaniosłem zakupy do kuchni i zabrałem się za przygotowywanie śniadania. Były kanapki i gorąca herbata z cytryną. Z tak przygotowanym posiłkiem poszedłem na górę. Moja księżniczka leżała pod kołdrą.
- Mam dla ciebie śniadanko.
- Fajnie.- uśmiech pojawił się na jej ustach.
- Musisz wyzdrowieć, bo za tydzień przyjeżdżają moi rodzice i chcę cię im przedstawić.
- No to koniecznie muszę wyzdrowieć.- zaśmiała się i zabrał za jedzenie kanapek. Sam poszedłem w jej ślady.
Cassidy
Wcale nie czułam się lepiej i jakiekolwiek moje starania nie odwiodły by Liama od zaciągnięcia mnie do lekarza. Gorączka nie spadła, a mnie zaczął dusić przeraźliwy kaszel. Wzięłam prysznic i ubrałam się w ciuchy przyniesione przez Liama. Białą bokserkę, jeansy, kozaki i sweter we wzory. <klik>. Jak grzeczne dziecko wsiadłam do samochodu i pojechaliśmy do lekarza. Stwierdził, że bez antybiotyku się nie obejdzie. Angina, bosko. Wróciliśmy do domu, najpierw zahaczając o aptekę. Czekaliśmy w kolejce, a ja zobaczyłam panią w zaawansowanej ciąży.
- Liam, który dzisiaj mamy?- zapytałam chłopaka.
- 23 września.- odpowiedział mi, a ja na palcach zaczęłam liczyć.- Cass coś się stało?
Nie zdążyłam mu odpowiedzieć bo przyszła nasza kolej do kupowania. Liam podał receptę aptekarce i spojrzał na mnie wyczekująco, nadal żądając odpowiedzi. Odpowiedzi której sama nie znałam.
- Coś jeszcze? zapytała aptekarka.
- Test ciążowy.- powiedziałam. Lekki uśmiech wpłyną na usta Liama.
Z reklamówką pełną leków skierowaliśmy się do domu. Nikogo nie było. To dobrze, mogliśmy chociaż w spokoju porozmawiać.
- Dobrze, a teraz masz mi wszystko wyjaśnić?- zażądał
- Chyba akurat tego nie muszę ci wyjaśniać. Tego uczą na biologii.- powiedziałam.
- Nie to. Chodzi mi raczej skąd nagle... Jak wróciliśmy do Londynu powiedziałaś, że na razie nie masz zamiaru robić żadnych testów. Skąd ta zmiana.
- Bo mi się miesiączka spóźnia o dwa tygodnie. Trochę byłam zajęta i tego nie zauważyłam.- odpowiedziałam. Z reklamówki wyjęłam pudełko. - Liam ja nie chcę, żebyś prze ze mnie stracił to co z chłopakami budowaliście przez dwa lata.
- Nie znasz wyniku a już gdybasz. - zaśmiał się Liam.- I co tylko Louisowi można biegać po domu i krzycząc że będzie tatą. Chodź miejmy to za sobą.- podniósł mnie na ręce i zaniósł do łazienki.- Dam ci trochę prywatności.
Wyszedł, a ja zostałam sama. Zrobiłam ten przeklęty test, ale nie miałam odwagi na niego spojrzeć. Usłyszałam delikatne pukanie do drzwi.
- Cass wszystko w porządku?- nie odpowiedziałam mu. Chłopak po chwili wszedł do łazienki. - Cassi.- powiedział i mnie przytulił.- Sprawdzamy?- zapytał. Pokiwałam głową. Z blatu umywalki wziął test i spojrzał na niego. Jego oczy najpierw zrobiły się wielkie ze zdziwienia, a już po chwili namiętnie mnie całował. - Będę tatą - powiedział mi wprost do ust i znowu mnie całował.
Godzinę później siedzieliśmy wszyscy w salonie, jeszcze nikt nie wiedział o mojej ciąży oprócz Zayna, który był świadkiem wariactw Liam. Chyba nigdy nie zapomnę reakcji Liama. Za to Liamowi zaczęło odbijać.
- Chcesz może coś do jedzeni?- pytał.- Nie jest ci zimno? Może ja przyniosę drugi koc.
- Co mu odbija?- zapytał Louis.
- To samo co tobie.- odpowiedziałam.
- Cassidy czy ty masz na myśl to o czym ja myślę?- zapytała mnie El
- Nie wiem o czym myślisz, ale zdaje mi się, że myślimy o tym samym.- powiedziałam.
- Liam wiesz o czym one gadają?- zapytał zdezorientowany Louis.
- Wiem.- odpowiedział mu Liam.
- Nie znęcajcie się nad biednym Louisem.- zaśmiał się Zayn.
- Akurat taką mam zachciankę, a w moim stanie można mieć zachcianki. El zgodzisz się ze mną.
- Zgodzę się z tobą.
- Wy chcecie nam powiedzieć, że nasz Daddy Direction, ten odpowiedzialny będzie prawdziwym tatą.
- Tak Louis.- odpowiedzieliśmy z Liamem jednocześnie.
- No to nasze gratulacje.- powiedzieli i zaczęli nas przytulać.
____________________________________________________
To taki prezent dla was na koniec tygodnia
dwa tygodnie później
- Nie wracam na noc.- krzyknęłam do taty.
- A gdzie idziesz?- zapytał, normalnie jakbym miała pięć lat.
- Da chłopaków na noc filmową.- odpowiedziałam i wyszłam.
Na dworze było cholernie zimno, a ja tylko w dresach i bokserce, no i klapkach biegłam do domu obok. Weszłam bez pukania. Wzrokiem przeszukałam pokój w poszukiwaniu Liama. W salonie go nie było. Właściwie nikogo nie było.
- Ty chyba zwariowałaś.- usłyszałam jego głos za sobą.
- Troszeczkę. Przytulisz?- chłopak nie odpowiedział tylko mnie przytulił, od razu zrobiło mi się cieplej.
- Gdzie reszta?- zapytałam.
- Zaraz będą. Lou z El mają wizytę u lekarza, Niall pojechał po Monikę i do sklepu. Zayn po Nati, a Harry jest u siebie.
- Czyli mamy chwilę dla ciebie.- zapytałam
- O czym myślisz?- nie odpowiedziałam tylko wpiłam się w jego usta. Za długo się nie pocieszyłam jego ustami bo do domu wparował Louis i El.
- Mam bliźniaki.- krzyknął od progu.
- Co?
- Będę miał dwójkę.- krzyczał biegając po całym domu.
- On się czegoś naćpał?- zapytałam.
- Chyba.- odpowiedziała Eleanor.
- Pokaż mi te maleństwa.- we dwie usiadłyśmy na kanapie. Dziewczyna z torebki wyjęła dwa wydruki USG.- Pewnie jedno maleństwo będzie chłopcem, a drugie dziewczynką.
- Wiesz, jak nasze życzenia się spełniły to wasze też.-powiedziała. Z Liamem spojrzeliśmy na siebie.
- Moje się już spełniło.- powiedzieliśmy jednocześnie.
W końcu do domu wróciła reszta, Niall z Moniką zajęli się jedzeniem. Usiedliśmy całą dziewiątką przed telewizorem.
- Dobra co oglądamy?- zapytałam
- Tylko nie Tytanika.- powiedzieliśmy chórem kiedy chciał się odezwać Harry.
- Może Nad życie.- zaproponowała Natalia wyciągając płytę
- Polski film w angielskiej wersji językowej.- zaśmiała się Monika.
- Włączaj.- rozkazałam.
Już w połowie filmu musiałam sięgnąć po chusteczki, nie tylko ja bo dziewczyny płakały wtulone w chłopaków. Trochę było mi zimno. Zaczęłam się rozglądać za kocem.
- Zimno ci?- zapytał mnie Liam
- Trochę.- chłopak mocniej mnie przytulił i naciągną na nas koc. Film się skończył.
- Ja bym nie pozwolił ci odejść.- usłyszałam jak Liam szepce mi do ucha.
- Co?- zdziwiłam się.
- Walczył bym do samego końca.- powiedział.
- Jesteś kochany.- powiedziałam i się bardziej w niego wtuliłam.
- Cassidy ty się dobrze czujesz?- zapytał mnie nagle.
- Jest mi trochę zimno. A co?
- Ty masz gorączkę.-powiedział zabierając rękę z mojego czoła.- Dam ci coś na zbicie i kładziemy się.
Jak chłopak powiedział tak zrobił. Po połknięciu jakiś tabletek położyłam się spać, a on obok mnie. Na nic zdały się moje racjonalne argumenty, że się może ode mnie zarazić. Rano obudziłam się sama. Nie czułam się najlepiej. Na koszulkę Liama naciągnęłam jego bluzę i zeszłam na dół.
- Chłopaki wiecie gdzie Liam?- wychrypiałam wchodząc do kuchni, wcześniej sprawdzając wszystkie pomieszczenia.
- Pojechał do apteki. Mówił, że jesteś chora i miał racje.- odpowiedział Zayn. Mulat dotknął mojego czoła, nic nie mówiąc z szafki wyją termometr.- Wiesz do czego służy?
- Wiem.- odpowiedziałam i włożyłam urządzonko pod pachę. Po dwóch minutach zaczęło piszczeć. Podałam je mojemu doktorowi i czekałam na wyrok.
- 38 i 5.- powiedział.- Droga panno marsz mi do łóżka.- przybrał rozkazujący ton głosu.
- Tak jest tatusiu.- odpowiedziałam.- A co z pracą.
- Paul dał nam wolne, a ty się do niczego nie nadajesz.
Nie chcąc się narażać Mulatowi skierowałam się w kierunku schodów. Byłam już praktycznie na górze kiedy usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi.
- Liam.- powiedziałam.
- Mam dla ciebie leki i jak ci nie przejdzie to popołudniu jedziemy do lekarza.
- Dobrze.- zgodziłam się.
- Cassidy do łóżka.- usłyszałam jak krzyczy Zayn.
- Idę się położyć.- powiedziałam.
Liam
Jak się obudziłem Cass trzęsła się z zimna a spała pod kocem i kołdrą. Opatulając ją jeszcze bardziej wstałem z łóżka. Ubrałem się i zszedłem na dół. Trochę mnie zdziwił widok Zayna na nogach o tak wczesnej porze, szczególnie w wolny dzień.
- Już nie śpisz?- zapytałem.
- Odwoziłem Natalię.- odpowiedział- A ty czemu tak wcześnie wstałeś.
- Cass się przeziębiła, pojadę po jakieś leki dla niej.
- No dobra. Zrobisz zakupy?
- Jasne.
Wyszedłem z domu i pojechałem do pobliskiej apteki kupiłem leki i pojechałem na zakupy. Jak wróciłem stała w mojej bluzie na szczycie schodów.
- Liam.- powiedziała zachrypniętym głosem.
- Mam dla ciebie leki i jak ci nie przejdzie to po południu jedziemy do lekarza.
- Dobrze.- zgodziła się tak bez żadnych protestów.
- Cassidy do łóżka.- krzyną Zayn.
- Idę się położyć.- powiedziała i zniknęła u mnie w pokoju.
Zaniosłem zakupy do kuchni i zabrałem się za przygotowywanie śniadania. Były kanapki i gorąca herbata z cytryną. Z tak przygotowanym posiłkiem poszedłem na górę. Moja księżniczka leżała pod kołdrą.
- Mam dla ciebie śniadanko.
- Fajnie.- uśmiech pojawił się na jej ustach.
- Musisz wyzdrowieć, bo za tydzień przyjeżdżają moi rodzice i chcę cię im przedstawić.
- No to koniecznie muszę wyzdrowieć.- zaśmiała się i zabrał za jedzenie kanapek. Sam poszedłem w jej ślady.
Cassidy
Wcale nie czułam się lepiej i jakiekolwiek moje starania nie odwiodły by Liama od zaciągnięcia mnie do lekarza. Gorączka nie spadła, a mnie zaczął dusić przeraźliwy kaszel. Wzięłam prysznic i ubrałam się w ciuchy przyniesione przez Liama. Białą bokserkę, jeansy, kozaki i sweter we wzory. <klik>. Jak grzeczne dziecko wsiadłam do samochodu i pojechaliśmy do lekarza. Stwierdził, że bez antybiotyku się nie obejdzie. Angina, bosko. Wróciliśmy do domu, najpierw zahaczając o aptekę. Czekaliśmy w kolejce, a ja zobaczyłam panią w zaawansowanej ciąży.
- Liam, który dzisiaj mamy?- zapytałam chłopaka.
- 23 września.- odpowiedział mi, a ja na palcach zaczęłam liczyć.- Cass coś się stało?
Nie zdążyłam mu odpowiedzieć bo przyszła nasza kolej do kupowania. Liam podał receptę aptekarce i spojrzał na mnie wyczekująco, nadal żądając odpowiedzi. Odpowiedzi której sama nie znałam.
- Coś jeszcze? zapytała aptekarka.
- Test ciążowy.- powiedziałam. Lekki uśmiech wpłyną na usta Liama.
Z reklamówką pełną leków skierowaliśmy się do domu. Nikogo nie było. To dobrze, mogliśmy chociaż w spokoju porozmawiać.
- Dobrze, a teraz masz mi wszystko wyjaśnić?- zażądał
- Chyba akurat tego nie muszę ci wyjaśniać. Tego uczą na biologii.- powiedziałam.
- Nie to. Chodzi mi raczej skąd nagle... Jak wróciliśmy do Londynu powiedziałaś, że na razie nie masz zamiaru robić żadnych testów. Skąd ta zmiana.
- Bo mi się miesiączka spóźnia o dwa tygodnie. Trochę byłam zajęta i tego nie zauważyłam.- odpowiedziałam. Z reklamówki wyjęłam pudełko. - Liam ja nie chcę, żebyś prze ze mnie stracił to co z chłopakami budowaliście przez dwa lata.
- Nie znasz wyniku a już gdybasz. - zaśmiał się Liam.- I co tylko Louisowi można biegać po domu i krzycząc że będzie tatą. Chodź miejmy to za sobą.- podniósł mnie na ręce i zaniósł do łazienki.- Dam ci trochę prywatności.
Wyszedł, a ja zostałam sama. Zrobiłam ten przeklęty test, ale nie miałam odwagi na niego spojrzeć. Usłyszałam delikatne pukanie do drzwi.
- Cass wszystko w porządku?- nie odpowiedziałam mu. Chłopak po chwili wszedł do łazienki. - Cassi.- powiedział i mnie przytulił.- Sprawdzamy?- zapytał. Pokiwałam głową. Z blatu umywalki wziął test i spojrzał na niego. Jego oczy najpierw zrobiły się wielkie ze zdziwienia, a już po chwili namiętnie mnie całował. - Będę tatą - powiedział mi wprost do ust i znowu mnie całował.
Godzinę później siedzieliśmy wszyscy w salonie, jeszcze nikt nie wiedział o mojej ciąży oprócz Zayna, który był świadkiem wariactw Liam. Chyba nigdy nie zapomnę reakcji Liama. Za to Liamowi zaczęło odbijać.
- Chcesz może coś do jedzeni?- pytał.- Nie jest ci zimno? Może ja przyniosę drugi koc.
- Co mu odbija?- zapytał Louis.
- To samo co tobie.- odpowiedziałam.
- Cassidy czy ty masz na myśl to o czym ja myślę?- zapytała mnie El
- Nie wiem o czym myślisz, ale zdaje mi się, że myślimy o tym samym.- powiedziałam.
- Liam wiesz o czym one gadają?- zapytał zdezorientowany Louis.
- Wiem.- odpowiedział mu Liam.
- Nie znęcajcie się nad biednym Louisem.- zaśmiał się Zayn.
- Akurat taką mam zachciankę, a w moim stanie można mieć zachcianki. El zgodzisz się ze mną.
- Zgodzę się z tobą.
- Wy chcecie nam powiedzieć, że nasz Daddy Direction, ten odpowiedzialny będzie prawdziwym tatą.
- Tak Louis.- odpowiedzieliśmy z Liamem jednocześnie.
- No to nasze gratulacje.- powiedzieli i zaczęli nas przytulać.
____________________________________________________
To taki prezent dla was na koniec tygodnia
wiedziałam że Cass jest w ciąży :D
OdpowiedzUsuńale fajnie..*_*
już sie nie moge doczekać kolejnego !
Aaaa bosko:) żeby tylko przez tą chorobę nic się nie stało dziecku albo coś :) Czekam na kolejny z niecierpliwością :) Pozdrawiam Asiek!
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńsuper! czekam na następny
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział :) Liczę na Twoją opinie:)
OdpowiedzUsuńhttp://opko-onedirection.blogspot.com/
cudowny! z niecierpliwością czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńsylwia