Nie ważne jak życie jest ciężkie Nigdy nie trać nadziei

środa, 6 marca 2013

39. Trojaczki

Harry
Za dziesięć minut Vivienne kończyła pracę, wysiadłem z samochodu i skierowałem się do budynku. Nadal była tak oszałamiająco piękna.
- O Harry już jesteś.- powiedziała podnosząc wzrok znad kartki papieru. Miała takie śliczne oczy.
- Tak.- posłałem jej szeroki uśmiech.
- Zaraz kończę.
- Poczekam.

Usiadłem na jednej z kanap i patrzyłem jak zbiera swoje rzeczy. Zdjęła spinkę i jej kasztanowe włosy kaskadą spadły na ramiona. Była tak piękna. Widziałem, że jej usta się poruszały, moich uszu dobiegał dźwięk jej głosu ale nie znałem sensu słów.
- Harry.- powiedziała podchodząc do mnie bliżej, ocknąłem się z transu.- Harry możemy już iść.
- To chodźmy.
Przepuściłem ją w drzwiach, później otworzyłem drzwiczki mojego auta. Na siedzeniu leżała zapomniana róża. Dziewczyna wzięła kwiatek do rąk i spojrzała na mnie pytająco.
- To dla ciebie.- powiedziałem.
- Dziękuję.- swoimi malinowymi wargami musnęła mój policzek i wsiadła do samochodu. 
Usiadłem na miejscu kierowcy i chwilę mi zajęło zanim przypomniałem sobie jak uruchomić samochód. Jechaliśmy do restauracji, w której zarezerwowałem stolik kiedy zadzwonił mój telefon. Wcisnąłem guzik na masce samochodu, mogłem teraz rozmawiać.
- Lou co się stało?- zapytałem.
- El ma gorączkę i nie mam z kim zostawić maluchów. Tylko ty zostałeś na miejscu.
- Louis jestem na randce.- nie chciałem zawodzić przyjaciela.
- Sorry już wam nie przeszkadzam, znajdę jakąś opiekunkę. 
Lou był moim przyjacielem i musiałem mu pomóc, spojrzałem na brunetkę siedzącą obok, która twierdząco kiwała głową. Słyszała całą rozmowę.
- Louis za pół godziny będę.
- Naprawdę.- wyraźnie mu ulżyło.- Wynagrodzę ci to.
- Nie ma sprawy stary.
Rozłączyłem się i zatrzymałem na jakimś parkingu.
- Vivienne przepraszam.
- Nic nie szkodzi, chcesz pomóc przyjacielowi.- stwierdziła pogodnie się do mnie uśmiechając.
- Gdzie cię odwieźć?- spytałem.
- Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo, pomogę ci.
- Vivienne to są trojaczki.- powiedziałem.
- Tym bardziej przyda ci się pomoc.- spojrzała na mnie z uśmiechem.
Nic więcej nie powiedziałem tylko od razu skierowałem się do domu Louisa. Bez pukania wszedłem do środka.
- Harry dzięki i na prawdę przepraszam za tą randkę.- zaczął paplać mój przyjaciel.- O cześć.
- Lou to jest Vivienne.
- Cześć jestem Louis.- powiedział.
- Vivienne. 
- To zostaniecie z maluchami?- zapytał
- Przecież się zgodziłem, jedź z El do lekarza.
- Dzięki Harry, one jeszcze nie śpią, ale tak koło 20 jakbyśmy nie wrócili dasz im mleko i szybko zasną.
- Lou nie pierwszy raz z nimi zostaję idź po El i jedźcie do tego lekarza.
- Chodź przedstawię ci skarby Louisa.
- Z miłą chęcią je poznam.- stwierdziła brunetka.
Z Vivienne poszliśmy na górę zobaczyć maluchy. Stella leżała przytulona do swojego misia
- Vivienne przedstawiam ci Stelle Alexandre Tomilnson.- powiedziałem biorąc małą kruszynkę na ręce.- Stello poznaj Vivienne.
- Mogę ją potrzymać?- zapytała mnie.
- Jasne.- podałem jej małą na ręce. 
- Cześć ślicznotko. Pewnie rozpieszczają cię ci twoi wujkowie.
- Rozpieszczamy. - stwierdziłem.- Te dwa śpioch to Christian i Jasper. Oni ciągle śpią ale tylko razem.
Podeszliśmy do drugiego łóżeczka gdzie razem spali chłopcy. Byli wtedy tacy spokojni.
- Zawsze tak śpią?
- Tak zawsze, inaczej ciągle płaczą. 
- Fajnie oni od razu mają rodzeństwo.
- Jesteś jedynaczką?- zapytałem.
- Nigdy nie poznałam swoich rodziców, wychowałam się w domu dziecka.- odpowiedziała ze smutkiem w głosie.
- Przepraszam, nie powinienem pytać.
- Nic nie szkodzi.- posłała mi swój cudowny uśmiech na który serce o mało co mi nie stanęło.
Ustawiłem elektroniczną nianię, Vivienne nadal trzymała małą na rękach, widać ją też urzekła.
- Możemy wziąć ją na dół.
- Na prawdę, bo słodka jest ta kruszyna.
Siedzieliśmy na kanapie, Vivienne karmiła Stellę, a ja któregoś z chłopaków bo nadal ich nie rozróżniam. Maluchy już spały, a Louisa nadal nie było. 
- Przepraszam inaczej to zaplanowałem.
- Mi się podoba. Harry nie musi być idealnie. Tak jest dobrze możemy porozmawiać, poznać się lepiej.
- Chcesz mnie poznać?
- Tak. Czemu cię to dziwi Harry.
- Większość zadowala się tym co wie z gazet chociaż często to nie prawda.
- Nie jestem jak większość, chcę poznać ciebie a nie Harry'ego Stylesa z One Direction. Ten drugi mało mnie interesuje. Zdecydowanie wolę tego pierwszego, co opiekuje się biednymi kotkami i pomaga przyjaciołom nawet za cenę własnej randki. Ten Harry mnie interesuje.
Właśnie siedzę na przeciwko najwspanialszej dziewczyny na świecie i nie mam ochoty zacząć jej bajerować tylko być szczerym. Chyba się zakochałem.

Jestem na was straszni zła, od dziś nowa zasada 5 komentarzy i następny rozdział. Mam nadzieję że się wam podoba. do następnego

6 komentarzy:

  1. Ach jak słodko. Końcówka najlepsza.

    OdpowiedzUsuń
  2. genialny jeest :D i taki słoski <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny ;)
    Nie mogę się doczekać następnego
    KOCHAM <3
    Domi

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział genialny :)
    Przepraszam, że ostatnio nie komentowałam, ale miałam zawaloną głowę sprawami z egzaminami i poprawkami. Na szczęście koniec, zdane.
    Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A te przytulone dzieciaczki to wyglądają jak Harry i Lou

      Usuń
  5. Pewnie, że się podoba:) Fajnie, że Harry się zakochał i to na poważnie:) ta dziewczyna jest niezwykła i pasuje do Harrego.
    Mam nadzieję, że Eleanor nic nie będzie:) Czekam na następny, pozdrawiam Asiek :*

    OdpowiedzUsuń