Nie ważne jak życie jest ciężkie Nigdy nie trać nadziei

czwartek, 13 grudnia 2012

15. Decyzja

Cassidy
Za drzwiami mojego domu stała Monika, siostra Piotrka. Nigdy mnie nie lubiła. Patrzyła teraz na mnie jakbym zabiła jej kogoś bliskiego. No tak ona wini mnie za śmierć Piotrka.
- Co chcesz?- zapytałam. Ja też nie darzyłam jej sympatią.
- Kolejnego oszukujesz. Co myślałaś, że się nie dowiem.- rzuciła mi gazetą, na okładce byłam ja i Zayn.- Nie wierzę, że mój brat był tak głupi i ci ufał. 

- Monika o nie żyje od roku. Co wiecznie mam być nieszczęśliwa. Tak nie może być. 
- Jesteś zwykłą zdzirą. Rozkochałaś w sobie najpierw mojego brata. Przez ciebie nie żyje.- jej sowa echem odbijały się w mojej głowie.- On nie żyje. Zabiłaś go.- łzy same ciekły po policzkach.- Nie zasługujesz na szczęście. Nie zasługujesz na to by żyć. Krzywdzisz wszystkich. To ty powinnaś nie żyć, a nie on.
   W tamtej chwili uwierzyłam w jej słowa. Zamknęłam jej drzwi przed nosem, zamiast wrócić na taras pobiegłam do siebie do pokoju. Z szafy wyjęłam torbę, wrzuciłam do niej kilka rzeczy, wzięłam dokumenty, klucze od auta i domku we Władysławowie. Schodziłam po schodach, gdy wpadłam na Liama.
- Cass co się stało?- zapytał zaniepokojony. 
- Daj mi spokój.- ominęłam go, ale ten złapał mnie za rękę. 
- Jak mam ci dać spokój, jeżeli mi na tobie zależy.- rano cieszyłabym się z tych słów wypowiedzianych z jego ust, a teraz nie chciałam po prostu krzywdzić kolejnej ważnej dla mnie osoby. 
- Liam proszę.- błagałam. 
Ten spojrzał na mnie smutnymi piwnymi oczami i puścił moją rękę. Wybiegłam z domu i wsiadłam do samochodu. Jechałam samochodem, przez dobrze znane mi ulice. Próbując się uspokoić. Po godzinie jazdy dojechałam do celu. Do domu we Władysławowie. Weszłam do środka i rzuciłam torbę. Usiadłam na fotelu na tarasie i zaczęłam płakać. Słowa Moniki siedziały w mojej głowie.Nie wiem ile tak siedziałam, setki myśli kłębiło się w mojej głowie. Każde wspomnienie związane z tym domem chciało wyjść na światło dzienne. 
- Może to prawda, może nie zasługuję na szczęście i na niego.
- To nie prawda.- usłyszałam za sobą dobrze mi znany głos.

Liam
- Liam proszę.- powiedziała jakby błagała o powietrze. Puściłem jej rękę, a ona wyszła trzaskając drzwiami. Cholera czemu pozwoliłem jej wyjść. Ochrzaniałem sam siebie. Wyszedłem z domu, ale ona już siedziała za kierownicą i odjeżdżała.- Cholera.- powiedziałem tym razem na głos.
- Chłopcze co się stało?- zapytała mama Cassidy.
- Nie wiem z płaczem wyszła z domu, gdzieś pojechało.- powiedziałem zrezygnowany.
- A wiesz kto przyszedł?
- Nie wiem z ich rozmowy zrozumiałem tylko Monika.- mina jej zżendła.
- Monika.- powtórzyła.
- Pani wie gdzie ona mogła pojechać. 
- Tylko w jedno miejsce. Dam ci adres, ciebie posłucha.- napisała mi na kartce adres. Zamówiłem taksówkę. Facet był zdziwiony jak podałem mu adres. Po trzech godzinach jazdy, były korki gorsze niż w Londynie, dotarliśmy pod wieki dom. Zapłaciłem mu i wszedłem do środka. Siedziała na tarasie.
- Może to prawda, może nie zasługuję na szczęście i na niego.- usłyszałem.
- To nie prawda.- powiedziałem i podszedłem do niej.- Jesteś najwspanialszą dziewczyną jaką znam. Każdy zasługuje na szczęście, a w szczególności ty. - otarłem jej łzy z policzków.- Cass ja wiem że to nie odpowiedni moment ale...

Cassidy
Starł łzy z moich policzków, jego dotyk był jak delikatny, kojący, zapatrzyłam się w jego piwne oczy. W tej chwil zrozumiałam, że go kocham, że ktoś jednak posklejał te moje roztrzaskane serce.
- Cass ja wiem, że to nie odpowiedni moment ale...- nie dałam mu skończyć tylko pocałowałam go. Najpierw był zdziwiony, ale już po chwili odwzajemniał pocałunek. Oderwaliśmy się do siebie, a on skończył.- kocham cię.- tym razem on pocałował mnie. Nic więcej się nie liczyło tylko te jego delikatne wargi na moich. 
- Ja ciebie taż.- powiedziałam jak tyko oderwał się ode mnie. W jednej chwili byłam na jego rękach. Kręcił mną w kółko.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. Kocham cię.- powtarzał w kółko.

Siedzę na piasku, wtulona w Liama i podziwiam zachód słońca. Czuję jak jego ramiona mocno mnie trzymają i jak opiera głowę o moje ramię, jak całuje w policzek i szepcze na ucho:
- Kocham cię.- dwa słowa, a potrafią zmienić całe życie. Uśmiech wpłyną na moje usta. Tę cudowną chwilę przerwał telefon Liama. - Wiesz, że do mnie dzwonisz?- zapytał mnie.
- Mało możliwe, telefon został w Gdańsku. To pewnie mama. Li ty z nią pogadaj. - powiedziałam i odeszłam. Spacerowałam sobie wzdłuż morza, kiedy podszedł do mnie i porwał na ręce.- Liam co ty wprawiasz?- zapytałam, bo wchodził coraz głębiej. 
- Idziemy się kąpać. - odpowiedział i dalej szedł. Moje stopy znalazły się już w wodzi.
- Wiesz, że jesteś szalony?- zapytałam go.
- Dzięki tobie piękna.- odpowiedział i delikatnie musną moje usta. 
Postawił mnie na ziemi, a woda sięgała mi do pasa, fale rozbijały się o moje plecy popychając mnie w jego ramiona. Byłam cała mokra, a on patrzył na mnie tymi swoimi piwnymi oczami. Zachodzące słońce się w nich odbijało. Pochylił się i delikatnie musną moje usta, po chwili jeszcze raz. Pocałunek robił się coraz głębszy, bardziej zachłanny. Staliśmy tak wśród odmętów fali, w uścisku, całując się. Cali mokrzy wróciliśmy do domu. Przebraliśmy się w suche rzeczy i położyliśmy się spać. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam w jego ramionach. 

________________________________________________
I jak obiecałam Mi osobiście się podoba i mam wielka nadzieję, że wam tez. Czekam na waszą opinię. Ta sama zasad, a jak nie to nowy rozdział dopiero za tydzień


Monika Milewska-  19 lat, siostra bliźniaczka Piotrka. Za śmierć swojego brata wini Cassidy. 

6 komentarzy:

  1. super!! z niecierpliwością czekam na następny rozdział :P

    OdpowiedzUsuń
  2. ciesze się że w końcu Liam i Cassidy są razem. czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  3. genialny! już się nie mogę doczekac następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. łał niespodziewałam sie że tak szybko dodasz..jest swietny ;)
    czekam nn ;)

    OdpowiedzUsuń