Cassidy
Za drzwiami mojego domu stała Monika, siostra Piotrka. Nigdy mnie nie lubiła. Patrzyła teraz na mnie jakbym zabiła jej kogoś bliskiego. No tak ona wini mnie za śmierć Piotrka.
- Co chcesz?- zapytałam. Ja też nie darzyłam jej sympatią.
- Kolejnego oszukujesz. Co myślałaś, że się nie dowiem.- rzuciła mi gazetą, na okładce byłam ja i Zayn.- Nie wierzę, że mój brat był tak głupi i ci ufał.
- Monika o nie żyje od roku. Co wiecznie mam być nieszczęśliwa. Tak nie może być.
- Jesteś zwykłą zdzirą. Rozkochałaś w sobie najpierw mojego brata. Przez ciebie nie żyje.- jej sowa echem odbijały się w mojej głowie.- On nie żyje. Zabiłaś go.- łzy same ciekły po policzkach.- Nie zasługujesz na szczęście. Nie zasługujesz na to by żyć. Krzywdzisz wszystkich. To ty powinnaś nie żyć, a nie on.
W tamtej chwili uwierzyłam w jej słowa. Zamknęłam jej drzwi przed nosem, zamiast wrócić na taras pobiegłam do siebie do pokoju. Z szafy wyjęłam torbę, wrzuciłam do niej kilka rzeczy, wzięłam dokumenty, klucze od auta i domku we Władysławowie. Schodziłam po schodach, gdy wpadłam na Liama.
- Cass co się stało?- zapytał zaniepokojony.
- Daj mi spokój.- ominęłam go, ale ten złapał mnie za rękę.
- Jak mam ci dać spokój, jeżeli mi na tobie zależy.- rano cieszyłabym się z tych słów wypowiedzianych z jego ust, a teraz nie chciałam po prostu krzywdzić kolejnej ważnej dla mnie osoby.
- Liam proszę.- błagałam.
Ten spojrzał na mnie smutnymi piwnymi oczami i puścił moją rękę. Wybiegłam z domu i wsiadłam do samochodu. Jechałam samochodem, przez dobrze znane mi ulice. Próbując się uspokoić. Po godzinie jazdy dojechałam do celu. Do domu we Władysławowie. Weszłam do środka i rzuciłam torbę. Usiadłam na fotelu na tarasie i zaczęłam płakać. Słowa Moniki siedziały w mojej głowie.Nie wiem ile tak siedziałam, setki myśli kłębiło się w mojej głowie. Każde wspomnienie związane z tym domem chciało wyjść na światło dzienne.
- Może to prawda, może nie zasługuję na szczęście i na niego.
- To nie prawda.- usłyszałam za sobą dobrze mi znany głos.
Liam
- Liam proszę.- powiedziała jakby błagała o powietrze. Puściłem jej rękę, a ona wyszła trzaskając drzwiami. Cholera czemu pozwoliłem jej wyjść. Ochrzaniałem sam siebie. Wyszedłem z domu, ale ona już siedziała za kierownicą i odjeżdżała.- Cholera.- powiedziałem tym razem na głos.
- Chłopcze co się stało?- zapytała mama Cassidy.
- Nie wiem z płaczem wyszła z domu, gdzieś pojechało.- powiedziałem zrezygnowany.
- A wiesz kto przyszedł?
- Nie wiem z ich rozmowy zrozumiałem tylko Monika.- mina jej zżendła.
- Monika.- powtórzyła.
- Pani wie gdzie ona mogła pojechać.
- Tylko w jedno miejsce. Dam ci adres, ciebie posłucha.- napisała mi na kartce adres. Zamówiłem taksówkę. Facet był zdziwiony jak podałem mu adres. Po trzech godzinach jazdy, były korki gorsze niż w Londynie, dotarliśmy pod wieki dom. Zapłaciłem mu i wszedłem do środka. Siedziała na tarasie.
- Może to prawda, może nie zasługuję na szczęście i na niego.- usłyszałem.
- To nie prawda.- powiedziałem i podszedłem do niej.- Jesteś najwspanialszą dziewczyną jaką znam. Każdy zasługuje na szczęście, a w szczególności ty. - otarłem jej łzy z policzków.- Cass ja wiem że to nie odpowiedni moment ale...
Cassidy
Starł łzy z moich policzków, jego dotyk był jak delikatny, kojący, zapatrzyłam się w jego piwne oczy. W tej chwil zrozumiałam, że go kocham, że ktoś jednak posklejał te moje roztrzaskane serce.
- Cass ja wiem, że to nie odpowiedni moment ale...- nie dałam mu skończyć tylko pocałowałam go. Najpierw był zdziwiony, ale już po chwili odwzajemniał pocałunek. Oderwaliśmy się do siebie, a on skończył.- kocham cię.- tym razem on pocałował mnie. Nic więcej się nie liczyło tylko te jego delikatne wargi na moich.
- Ja ciebie taż.- powiedziałam jak tyko oderwał się ode mnie. W jednej chwili byłam na jego rękach. Kręcił mną w kółko.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. Kocham cię.- powtarzał w kółko.
Siedzę na piasku, wtulona w Liama i podziwiam zachód słońca. Czuję jak jego ramiona mocno mnie trzymają i jak opiera głowę o moje ramię, jak całuje w policzek i szepcze na ucho:
- Kocham cię.- dwa słowa, a potrafią zmienić całe życie. Uśmiech wpłyną na moje usta. Tę cudowną chwilę przerwał telefon Liama. - Wiesz, że do mnie dzwonisz?- zapytał mnie.
- Mało możliwe, telefon został w Gdańsku. To pewnie mama. Li ty z nią pogadaj. - powiedziałam i odeszłam. Spacerowałam sobie wzdłuż morza, kiedy podszedł do mnie i porwał na ręce.- Liam co ty wprawiasz?- zapytałam, bo wchodził coraz głębiej.
- Idziemy się kąpać. - odpowiedział i dalej szedł. Moje stopy znalazły się już w wodzi.
- Wiesz, że jesteś szalony?- zapytałam go.
- Dzięki tobie piękna.- odpowiedział i delikatnie musną moje usta.
Postawił mnie na ziemi, a woda sięgała mi do pasa, fale rozbijały się o moje plecy popychając mnie w jego ramiona. Byłam cała mokra, a on patrzył na mnie tymi swoimi piwnymi oczami. Zachodzące słońce się w nich odbijało. Pochylił się i delikatnie musną moje usta, po chwili jeszcze raz. Pocałunek robił się coraz głębszy, bardziej zachłanny. Staliśmy tak wśród odmętów fali, w uścisku, całując się. Cali mokrzy wróciliśmy do domu. Przebraliśmy się w suche rzeczy i położyliśmy się spać. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam w jego ramionach.
________________________________________________
I jak obiecałam Mi osobiście się podoba i mam wielka nadzieję, że wam tez. Czekam na waszą opinię. Ta sama zasad, a jak nie to nowy rozdział dopiero za tydzień
- Co chcesz?- zapytałam. Ja też nie darzyłam jej sympatią.
- Kolejnego oszukujesz. Co myślałaś, że się nie dowiem.- rzuciła mi gazetą, na okładce byłam ja i Zayn.- Nie wierzę, że mój brat był tak głupi i ci ufał.
- Monika o nie żyje od roku. Co wiecznie mam być nieszczęśliwa. Tak nie może być.
- Jesteś zwykłą zdzirą. Rozkochałaś w sobie najpierw mojego brata. Przez ciebie nie żyje.- jej sowa echem odbijały się w mojej głowie.- On nie żyje. Zabiłaś go.- łzy same ciekły po policzkach.- Nie zasługujesz na szczęście. Nie zasługujesz na to by żyć. Krzywdzisz wszystkich. To ty powinnaś nie żyć, a nie on.
W tamtej chwili uwierzyłam w jej słowa. Zamknęłam jej drzwi przed nosem, zamiast wrócić na taras pobiegłam do siebie do pokoju. Z szafy wyjęłam torbę, wrzuciłam do niej kilka rzeczy, wzięłam dokumenty, klucze od auta i domku we Władysławowie. Schodziłam po schodach, gdy wpadłam na Liama.
- Cass co się stało?- zapytał zaniepokojony.
- Daj mi spokój.- ominęłam go, ale ten złapał mnie za rękę.
- Jak mam ci dać spokój, jeżeli mi na tobie zależy.- rano cieszyłabym się z tych słów wypowiedzianych z jego ust, a teraz nie chciałam po prostu krzywdzić kolejnej ważnej dla mnie osoby.
- Liam proszę.- błagałam.
Ten spojrzał na mnie smutnymi piwnymi oczami i puścił moją rękę. Wybiegłam z domu i wsiadłam do samochodu. Jechałam samochodem, przez dobrze znane mi ulice. Próbując się uspokoić. Po godzinie jazdy dojechałam do celu. Do domu we Władysławowie. Weszłam do środka i rzuciłam torbę. Usiadłam na fotelu na tarasie i zaczęłam płakać. Słowa Moniki siedziały w mojej głowie.Nie wiem ile tak siedziałam, setki myśli kłębiło się w mojej głowie. Każde wspomnienie związane z tym domem chciało wyjść na światło dzienne.
- Może to prawda, może nie zasługuję na szczęście i na niego.
- To nie prawda.- usłyszałam za sobą dobrze mi znany głos.
Liam
- Liam proszę.- powiedziała jakby błagała o powietrze. Puściłem jej rękę, a ona wyszła trzaskając drzwiami. Cholera czemu pozwoliłem jej wyjść. Ochrzaniałem sam siebie. Wyszedłem z domu, ale ona już siedziała za kierownicą i odjeżdżała.- Cholera.- powiedziałem tym razem na głos.
- Chłopcze co się stało?- zapytała mama Cassidy.
- Nie wiem z płaczem wyszła z domu, gdzieś pojechało.- powiedziałem zrezygnowany.
- A wiesz kto przyszedł?
- Nie wiem z ich rozmowy zrozumiałem tylko Monika.- mina jej zżendła.
- Monika.- powtórzyła.
- Pani wie gdzie ona mogła pojechać.
- Tylko w jedno miejsce. Dam ci adres, ciebie posłucha.- napisała mi na kartce adres. Zamówiłem taksówkę. Facet był zdziwiony jak podałem mu adres. Po trzech godzinach jazdy, były korki gorsze niż w Londynie, dotarliśmy pod wieki dom. Zapłaciłem mu i wszedłem do środka. Siedziała na tarasie.
- Może to prawda, może nie zasługuję na szczęście i na niego.- usłyszałem.
- To nie prawda.- powiedziałem i podszedłem do niej.- Jesteś najwspanialszą dziewczyną jaką znam. Każdy zasługuje na szczęście, a w szczególności ty. - otarłem jej łzy z policzków.- Cass ja wiem że to nie odpowiedni moment ale...
Cassidy
Starł łzy z moich policzków, jego dotyk był jak delikatny, kojący, zapatrzyłam się w jego piwne oczy. W tej chwil zrozumiałam, że go kocham, że ktoś jednak posklejał te moje roztrzaskane serce.
- Cass ja wiem, że to nie odpowiedni moment ale...- nie dałam mu skończyć tylko pocałowałam go. Najpierw był zdziwiony, ale już po chwili odwzajemniał pocałunek. Oderwaliśmy się do siebie, a on skończył.- kocham cię.- tym razem on pocałował mnie. Nic więcej się nie liczyło tylko te jego delikatne wargi na moich.
- Ja ciebie taż.- powiedziałam jak tyko oderwał się ode mnie. W jednej chwili byłam na jego rękach. Kręcił mną w kółko.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. Kocham cię.- powtarzał w kółko.
Siedzę na piasku, wtulona w Liama i podziwiam zachód słońca. Czuję jak jego ramiona mocno mnie trzymają i jak opiera głowę o moje ramię, jak całuje w policzek i szepcze na ucho:
- Kocham cię.- dwa słowa, a potrafią zmienić całe życie. Uśmiech wpłyną na moje usta. Tę cudowną chwilę przerwał telefon Liama. - Wiesz, że do mnie dzwonisz?- zapytał mnie.
- Mało możliwe, telefon został w Gdańsku. To pewnie mama. Li ty z nią pogadaj. - powiedziałam i odeszłam. Spacerowałam sobie wzdłuż morza, kiedy podszedł do mnie i porwał na ręce.- Liam co ty wprawiasz?- zapytałam, bo wchodził coraz głębiej.
- Idziemy się kąpać. - odpowiedział i dalej szedł. Moje stopy znalazły się już w wodzi.
- Wiesz, że jesteś szalony?- zapytałam go.
- Dzięki tobie piękna.- odpowiedział i delikatnie musną moje usta.
Postawił mnie na ziemi, a woda sięgała mi do pasa, fale rozbijały się o moje plecy popychając mnie w jego ramiona. Byłam cała mokra, a on patrzył na mnie tymi swoimi piwnymi oczami. Zachodzące słońce się w nich odbijało. Pochylił się i delikatnie musną moje usta, po chwili jeszcze raz. Pocałunek robił się coraz głębszy, bardziej zachłanny. Staliśmy tak wśród odmętów fali, w uścisku, całując się. Cali mokrzy wróciliśmy do domu. Przebraliśmy się w suche rzeczy i położyliśmy się spać. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam w jego ramionach.
________________________________________________
I jak obiecałam Mi osobiście się podoba i mam wielka nadzieję, że wam tez. Czekam na waszą opinię. Ta sama zasad, a jak nie to nowy rozdział dopiero za tydzień
Monika Milewska- 19 lat, siostra bliźniaczka Piotrka. Za śmierć swojego brata wini Cassidy.
Świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńzajebiste:P
OdpowiedzUsuńsuper!! z niecierpliwością czekam na następny rozdział :P
OdpowiedzUsuńciesze się że w końcu Liam i Cassidy są razem. czekam na nn
OdpowiedzUsuńgenialny! już się nie mogę doczekac następnego ;)
OdpowiedzUsuńłał niespodziewałam sie że tak szybko dodasz..jest swietny ;)
OdpowiedzUsuńczekam nn ;)