Nie ważne jak życie jest ciężkie Nigdy nie trać nadziei

sobota, 18 maja 2013

57. Damien


Liam
W końcu mogłem zabrać moje skarby do domu. Dzięki chłopakom pokoik dla mojego synka był gotowy. Zamykałem właśnie dom, kiedy pojawiła się Danielle.
- Będziesz miał córkę- oznajmiła.
- Czego ty konkretnie ode mnie chcesz?- zapytałem.
- Chcę, żebyś do mnie wrócił. Będziemy mieć razem córkę.
- Żartujesz sobie ze mnie. Ja mam narzeczoną i dziecko, właściwie dwójkę dzieci. Przez ciebie o mało tego nie straciłem i ty myślisz, że do ciebie wrócę. Dostaniesz alimenty na dziecko i tyle. Więcej ode mnie nie żądaj.

Wyminąłem dziewczynę i skierowałem się w stronę samochodu.
- Nie mów, że cię nie obchodzi twoje dziecko- krzyknęła za mną
- Obchodzi właśnie jadę po nie do szpitala.
Torbę z rzeczami wrzuciłem do bagażnika. Usiadłem za kółkiem i ruszyłem zostawiając zdziwioną brunetkę. Skończył się czasy, w których krok w krok chodziłem za Danielle. Teraz liczyła się tylko Cassidy, Tess i mój synek. Zaparkowałem przed szpitalem i od razu skierowałem się do sali. Damien był tak słodki, że zbierały się wszystkie pielęgniarki i na niego patrzyły. Teraz było tak samo. Stały nad jego łóżeczkiem i podziwiały. Chłopiec zaczął płakać. Od razu wkroczyłem do akcji. Wziąłem go na ręce i zacząłem uspokajać.
- Powinieneś się cieszyć, że dziewczyny na ciebie lecą i to od małego.- powiedziałem do niego, jak przestał płakać.
- Pomału się przyzwyczai kotku- odezwała się Cassidy, która ubrana wyszła z łazienki. - Mam wypis i możemy jechać. Wiesz co Liam, on nie ma nawet łóżeczka, kompletnie o tym zapomnieliśmy.
- Tatuś o wszystko zadbał. Jest łóżeczko i reszta pokoju. Co zabieram was do domku moje skarby?
- Z chęcią, jakoś nie lubię szpitali.
Zanim zdążyliśmy wyjść do sali wszedł doktor Alan.
- Ja jestem tutaj prywatnie- powiedział.
- Prywatnie?- zdziwiła się Cassidy.
- Chciałem zobaczyć państwa syna. Nawet nie wiem jak się nazywa.
- Panie doktorze to jest Damien- stwierdziła Cass biorąc go ode mnie i podając lekarzowi.
- Naprawdę śliczny. Teraz po przynudzam jak lekarz, pani Cassidy proszę pamiętać o badaniach kontrolnych i jakby coś się dział to numer mój znacie.
- Do każdego pacjenta ma pan takie podejście?
- Nie, was wyjątkowo polubiłem. Dzięki wam mamy mnóstwo dawców. Nie wiem jak się mam odwdzięczyć.
- Nie musi pan, panie doktorze.
- Dobra idźcie już do domu. Nie będę was więcej zatrzymywał.
Wyszliśmy ze szpitala i od razu skierowaliśmy się do samochodu. Damien spał w foteliku. Dojechaliśmy do domu, na podjeździe i na chodniku stały czyjeś auta. Cassidy spojrzała na mnie zdziwiona.
- Ja nic nie wiem- stwierdziłem.
Moja narzeczona wzięła na ręce naszego synka, a ja z bagażnika torbę z jej rzeczami. Zdziwiło mnie to, że dom był otwarty. Weszliśmy do środka.
- Niespodzianka- krzyknęli wszyscy, a Damien zaczął płakać.- Przepraszamy.
W naszym salonie siedzieli wszyscy znajomi i nasi rodzice.
- Żebym ja o narodzinach wnuka dowiadywała się z gazet- powiedziała mama Cassidy.
- Wiesz, ten twój wnuk nas zaskoczył, miał być dopiero po nowym roku.
- Może lubi święta.- Do dyskusji dołączył się tata Cass.- Liam musimy porozmawiać.
Trochę przestraszony poszedłem z mężczyzną na górę.
- Jeszcze raz ją skrzywdzisz, a naprawdę pożałujesz. To moja jedyna córka i nie pozwolę, aby ktoś taki jak ty ją krzywdził.
- Już nie mam zamiaru.
- To dobrze. Chodź na dół bo jeszcze pomyślą, że cię zabiłem.
Minę musiałem mieć ciekawą, bo Cassidy od razu do mnie podeszła. Położyła dłonie na moich policzkach i zmusiła do spojrzenia w swoje oczy.
- Co on ci nagadał?
- Nic kochanie- pocałowałem ją w usta.
W końcu wszyscy goście już sobie poszli. Nasz synek został wycałowany, wyściskani za wsze czasy. Cassidy akurat karmiła Damiena a ja układałem do snu Tess.
- I jak ci się podoba braciszek?
- Jest śliczny. Będę mogła z nim chodzić na spacerki?
- Jak zrobi się ciepło to oczywiście. Dobranoc kochanie.- Pocałowałem ją w czółko i wstałem z łóżka. Na moje miejsce od razu wskoczył śpioch.- Dobranoc.
Zgasiłem światło i wyszedłem z pokoju. Skierowałem się do sypialni.
- Nakarmiony- powiedziała Cass.- I śpi, teraz pokaż mi ten pokoik.
Z małym na rękach, poszliśmy do pokoju.
Był cały niebieski z brązowym łóżeczkiem na środku, była szafa pełna już ubrań. Cass położyła małego do łóżeczka. Podszedłem do niej i razem patrzyliśmy na nasze maleństwo.
- Nasza mała żabka- powiedziała
- Tak, nasz jest.Wróciliśmy do sypialni, moja narzeczona poszła pod prysznic, a później spać. Sam zrobiłem to samo, ale zamiast spać, poszedłem do pokoju obok. Patrzyłem na mojego synka. Tak słodko wyglądał śpiąc. 
Parę dni później
Cassidy
Liam z Tess pojechali po choinkę, a ja próbowałam uśpić Damiena. Mały dzisiaj miał gorszy dzień i ciągle płakał. Bujając go na rękach cicho nuciłam pod nosem. Jak zauważyłam, że to działa i chłopiec się uspokaja śpiewałam nieco głośniej.


Śpij i zamknij oczy śnij - śnij 
Śpij i zamknij oczy śnij - śnij 

A ja będę twym aniołem 
Twą radością, smutkiem, żalem 
Będę gwiazdą na twym niebie 
Będę zawsze obok Ciebie 

Jak, wytłumaczyć Tobie mam 
Że jesteś wszystkim, tym co mam 
Tym co jest dobre i co złe 
Uwierz tak bardzo ...... 

Śpij i zamknij oczy śnij - śnij 
Śpij i zamknij oczy śnij - śnij 

A ja będę twym aniołem 
Twą radością, smutkiem, żalem 
Będę gwiazdą na twym niebie 
Będę zawsze obok Ciebie 

Jak, wytłumaczyć Tobie mam 
Że jesteś wszystkim, tym co mam 
Tym co jest dobre i co złe 
Uwierz tak bardzo Kocham Cię 

Jak, wytłumaczyć Tobie mam 
Że jesteś wszystkim, tym co mam 
Tym co jest dobre i co złe 
Uwierz tak bardzo Kocham Cię 

A ja będę twym aniołem 
Twą radością, smutkiem, żalem 
Będę gwiazdą na twym niebie 
Będę zawsze obok Ciebie 

A ja będę twym aniołem 
Twą radością, smutkiem, żalem 
Będę gwiazdą na twym niebie 
Będę zawsze obok Ciebie 

Twym aniołem, twym aniołem 
Twym aniołem, twym aniołem

- Widzisz nie tylko ja jestem amatorem twojego wokalu.- Do pokoiku wszedł Liam.- Mamy choinkę, a bombki gdzie znajdę. 
- Leżą przygotowane w salonie. Zaraz do was zejdę.
Położyłam chłopca do łóżeczka i zeszłam na dół.


No i przepisałam. Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Mile widziane komentarze i do następnego.

5 komentarzy:

  1. ładna piosenka i jeszcze jak się jej słucha to aawww. Słodki rozdział, a Tata Cass to taki Bob Horan tylko lżejsza wersja ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny<3 Mam nadzieję, że Danielle nie namiesza w ich życiu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sweet! Uwielbiam, kocham, uwielbiam, kocham i tak dalej i tak dalej. Czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  4. cudny rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  5. super kiedy kolejny przeczytałam całe twoje opowiadanie w 1 dzień super :):):):D

    OdpowiedzUsuń