Nie ważne jak życie jest ciężkie Nigdy nie trać nadziei

poniedziałek, 17 września 2012

1. Wyjazd


1.  Wyjazd

- Tato, jadę do ciebie.- powiedziałam do telefonu.
- Na kiedy bukować bilety?- tylko zapytał.
- Jak najszybciej. Nie chcę tu być.- odpowiedziałam znowu płacząc.- Chcę zacząć wszystko od nowa.
- Córeczko wszytko będzie dobrze.
- Nic już nie będzie dobrze tato. Bez niego wszystko straciło sens.
- Cassi musisz zacząć myśleć pozytywnie. Zadzwonię do ciebie jak będę wiedział kiedy masz samolot.
- Dziękuję tatusiu.
- Wszystko dla mojej małej córeczki. Kocham cię.
- Ja ciebie też. - powiedziałam i się rozłączyłam
   Zostało mi tylko powiedzieć mamie. Idę znanymi mi ulicami, a czuję się jakbym była w obcym mieście. Dochodzę do mojego domu, samochód mamy jest na podjeździe, czyli wróciła już z pracy. Wchodzę, kieruję się do kuchni, widzę ją krzątającą się po niej.
- Mamo wyjeżdżam. - oznajmiłam. Moja rodzicielka spojrzała na mnie
- Dobrze ci zrobią jakieś wakacje.- stwierdziła.
- Na stałe do Londynu, do taty - uściśliłam- Nie dam radę tutaj być, za bardzo mnie to boli. Nowe miejsce, nowe życie. Tak po prostu będzie lepiej.
- Tata wie?- tylko zapytała.
- Dzwoniłam do niego, bukuje mi już bilet.- spojrzałam na moją mamę, nic nie było można odczytać z jej twarzy.- Mamuś gniewasz się na mnie?- zapytałam
- Nie. - odpowiedziała- Zamiana otoczenia dobrze ci zrobi, ale obiecaj, że będziesz mnie odwiedzać i często dzwonić.
- Obiecuję, ale ty zrobisz mi tych pysznych rogalików.- powiedziałam śmiejąc się przez łzy.
- To ja zabieram się do roboty, za to ty musisz się pakować.- stwierdziła 
  Uściskałam jeszcze mamę i pobiegłam na górę. Zaczęłam się pakować. Byłam już praktycznie spakowana kiedy z szafy wyjęłam czarną bejsbolówkę . Łzy zebrały mi się w oczach, a głowę zalały wspomnienia.
~Rok wcześniej~

Cassidy siedziała przy jego łóżku ciągle trzymając go za rękę. Tracił i odzyskiwał ciągle przytomność                                                          a ona nie odstępowała go na krok. Otworzył swoje piwne oczy i spojrzał na nią.
- To prawda co powiedziałaś?- zapytał zachrypniętym głosem.
- Ale co?
- Będę tatą?
- Tak, będziesz tatą- odpowiedziała mu, na jego usta wpłyną delikatny uśmiech.
- Kocham cię.- powiedział i stracił przytomność. Wszystkie urządzenia zaczęły piszczeć. Do sali wbiegli lekarze. Ona została wyproszona na korytarz. Po jakiś dwudziestu minutach z sali wyszli lekarze.
- Bardzo nam przykro.- powiedział. Cassidy zaczęła płakać.

~Czas teraźniejszy~

Zaczęłam płakać, sięgnęłam do kieszeni bluzy i znalazłam w nim metalowy przedmiot. Wyjęłam z niej wisiorek w kształcie słoneczka. Przyjrzałam mu się dokładnie, na drugiej stronie był grawer, którego wcześniej nie zauważyłam  " Przybędę dla ciebie".  Ta głupia piosenka siedziała mi w głowie. Wstałam z łóżka, z szafy wyjęłam drewnianą szkatułkę i tam wrzuciłam naszyjnik. Bezsilność ogarnęła całym moim ciałem. Telefon zadzwonił, a ja po prostu nie miałam siły odebrać. Nie dawał mi spokoju, więc go odebrałam.
- Tak tato?
- Cassi masz samolot jutro o 8 rano. 
- Mojego czy twojego czasu?- zapytałam ocierając łzy.
- Twojego. - odpowiedział- Córeczko, czy ty płakałaś?
- Troszeczkę. - przyznałam się, z dołu usłyszałam jak mama mnie woła na rogaliki.- Tato ja kończę, bo mama właśnie zrobiła rogaliki, a wiesz jak ja je strasznie kocham.
- Cassidy dasz radę przemycić trochę dla mnie?- zapytał, nie tylko ja byłam amatorem maminych rogalików. 
- Mama robi mi ich na zapas.- odparłam, słyszałam jak tata się śmieje.
- To ucałują ode mnie za te rogaliki.
- Pamiętasz, że nie jesteście już małżeństwem.
- Pamiętam.
- To pa, do jutra tatusiu.
- Do jutra córeczko.- powiedział i się rozłączył. 
Postanowiłam, że resztę spakuje jak najem się rogalików. Zeszłam na dół i cmoknęłam mamę w policzek. Patrzyła na mnie zaszokowana.
- Za co to?- zapytała
- To od taty za rogaliki. - odpowiedziałam. W szklankę nalałam sobie mleka a na talerz nałożyłam sobie kilka rogalików i poszłam do salonu. Włączyłam telewizor, akurat leciał program o gwiazdach.
- Zayn Malik i Perrie Edwards, są razem od roku ciekawe czy ich związek wytrzyma trzy miesięczną trasę piosenkarki?- Malik zakochany to się nazywa cud.
- Tęsknisz za nim?- zapytała mnie mama 
- Trochę, ale jest wielka szansa, że go spotkam w Londynie. No chyba, że nie chce znać takiej zwykłej dziewczyny z Polski.
- Przestał, już pisać?- zapytała, wcześniej przez niego miałam zawaloną skrzynkę, a teraz nie dostaję od niego żadnej wiadomości. Jest o wyłącznie moja wina bo nie odpisuję, nie oddzwaniam, nie daję znaku życia.
- To moja wina, odcięłam się od niego. Ma kumpli z zespołu więc już mnie nie potrzebuje.- odpowiedziałam.
- To nie prawda, zawsze będziesz jego najlepszą przyjaciółką.  Właśnie zapomniałabym listonosz przyniósł dla ciebie paczkę.- podała mi wielkie pudło. 
Otworzyłam je a tam gitara, na dodatek niebieska. Dokładnie przyjrzałam się instrumentowi z autografem Taylor Swift. Tylko Malik wiedział, że chcę jej autograf, ale niekoniecznie na gitarze. Szalony ten Zayn. W pudełku była jeszcze karteczka. 
" Może ty o mnie zapomniałaś, ale ja o tobie nie. Wszystkiego najlepszego Cass. Tęsknię za tobą." 
Może źle zrobiłam, że się od niego odcięłam, może dzięki niemu było by łatwiej mi się pozbierać. Czasu nie cofnę, i nie zmienię przeszłości, ale mam zamiar wszystko naprawić. 
- Od kogo ta gitara? - zapytała 
- Od Malika.- odpowiedziałam uśmiechając się.
- Mówiłam, że on nie zapomniał o tobie.
- Dobrze miałaś rację, będę w Londynie to z nim pogadam. Idę kończyć się pakować.- wzięłam gitarę do ręki i poszłam do siebie. Spakowałam resztę rzeczy, przyszykowałam ciuchy na jutro i poszłam pod prysznic. Świeżo wykąpana włączyłam laptopa i weszłam na Twittera. Jak ja dawno tego nie robiłam 
@Zayn_Malik dziękuje za gitarę- dodałam twitta i się wylogowałam. Położyłam się do łóżka i zasnęłam.
 ~Rano~
Razem z mamą wyciągałam moje bagaże z bagażnika samochodu. Dwie wielkie walizki, jedna torba i gitara. Nie mogłam jej zostawić, chociaż już nie grałam ale jej potrzebowałam. 
- Nie zapomniałaś niczego.- któryś raz z rzędu zapytała mama.
- Nie.- odpowiedziałam- Nie wiem. Jakby co to mi wyślesz.- pożegnałam się z mamą i wsiadłam do samolotu. 
Pewnie gdyby nie muzyka nie przeżyłabym tego lotu.  W końcu byłam bezpieczna na ziemi. Tata już na mnie czekał. Najpierw mnie przytulił, później odsuną od siebie i jak to miał w zwyczaju przyjrzał mi się dokładnie. 
- Ładna bluzka. - stwierdził śmiejąc się. Miałam na sobie koszulkę z napisem "love Zayn" <klik>. Kupiłam ją sobie tak dla żartu. 
- Dziękuje.- odpowiedziałam z uśmiechem. Pierwszy raz od bardzo dawna czułam, że zaraz nie wybuchnę płaczem. 
- Jesteś jego fanką?- zapytał
- Nie przyjaciółką. 
- Cassi chodź samochód już czeka.- tata wziął moje walizki i razem poszliśmy do jego  samochodu. Jechaliśmy nieznanymi mi ulicami, aż w końcu tata zatrzymał się przed wielkim domem, jednym z wielu na tej ulicy. Dobra niby wiedziałam, że mój tata jest bogaty, ma kilka hoteli w całej Anglii, ale nigdy nie zdawałam sobie z tego sprawy. Jak ostatnio byłam u niego to mieszkał we własnym hotelu.
- Przeprowadziłeś się?
- Jakieś trzy miesiące temu. Mieszkanie we własnym hotelu to katastrofa bo ciągle siedziałem w pracy 
- I tak jesteś pracoholikiem.- stwierdziłam.
Weszliśmy do środka a mnie zatkało. Moim oczom ukazał się piękny salon. Białe kanapy, wielki telewizor, pod oknem stół i fortepian, też biały. Półka z masą książek, kremowe i ciemno brązowe ściany. To zupełnie nie było w stylu mojego taty. Tata wszedł za mną i z westchnieniem ulgi postawił walizki w korytarzu. Minę pewnie miałam zabawną ba zaczął się śmiać. Nie zwracałam na niego najmniejszej uwagi. 
- Tato sam to urządziłeś?- zapytałam
- Nie, zatrudniłem dekoratorkę.- odpowiedział- Co nie podoba ci się? Zawsze możesz tu coś zmienić to także twój dom.
- Jest idealnie.- stwierdziłam i się do niego uśmiechnęłam.  
- Chodź pokażę ci twój pokój.- zaproponował 
Poszłam za nim schodami. Na ścianie wisiały zdjęcia. Masa zdjęć. Większość moich, kilka dziadków i zdjęcie rodziców ze ślubu. Zatrzymał się przed drzwiami i otworzył je. Mój pokój był cudowny. Niebieskie ściany, ciemne meble i duże okno. 
- Kazałem go urządzić tak abyś miała podstawowe meble resztę urządzisz według własnych upodobań. - powiedział z wrażenia usiadłam na niebieskim fotelu. Tata postawił moje walizki na środku pokoju i podszedł do białych drzwi.- Za tymi drzwiami jest łazienka. A za tymi garderoba.- wskazał na białe rozsuwane drzwi.- Podoba ci się ?- zapytał 
- Jest śliczny. Dziękuje.- powiedziałam i przytuliłam się do mojego staruszka.
- Nie ma za co córeczko. To ty się zacznij rozpakowywać, a ja przygotuje nam coś do jedzenia. 
Zrobiłam tak jak kazał mi tata, ale najpierw wyjęłam laptopa i go włączyłam. Puściłam muzykę. Mam lekką słabość do tej piosenki.  Otworzyłam obie walizki i zaczęłam wyjmować z nich rzeczy. Weszłam do mojej garderoby i mało nie padłam z wrażenia. Miałam masę ciuchów, ale dużą ich część zostawiłam w Polsce. Rozpakowałam jedną walizkę i usłyszałam jak woła mnie tata.  Wyłączyłam muzykę i zeszłam na dół.
- Pizza przyjechała.- oznajmił.  Zasiedliśmy do stołu i objadaliśmy się pyszną pizzą.- Cassi mam do ciebie pytanie?
- Jakie?- zapytałam z pełną buzią sera.
- Masz ochotę pójść ze mną na otwarcie hotelu.
- Z miłą chęcią się rozerwę. Kiedy?
- Dzisiaj wieczorem.- oznajmił mi ojczulek. 
- To ja idę się szykować. - skończyłam jeść pizze i pobiegłam na górę. 
  Wpadłam do swojego pokoju i od razu skierowałam się do łazienki. Na wstępie opadła mi szczęka, gdyby nie brak czasu z miął chęcią skorzystałabym z wanny, ale musiałam się spieszyć więc prysznic był jedyna opcją. Szybki prysznic, czyli w moim wykonaniu jakieś dwadzieścia minut. Owinięta w ręcznik wyszłam z łazienki i z walizki wyjęłam kosmetyczkę, suszarkę, lokówkę i prostownicę, po drodze jeszcze wpadłam do garderoby po czystą bieliznę. Dokładnie się wytarłam, później posmarowałam się balsamem i ubrałam bieliznę. Posuszone włosy spięłam w koka. Zostało mi tylko wymyślić co na siebie założę. Weszłam do swojej garderoby, a tam na wieszaku wisiała cudowna sukienka, była w kolorze pudrowego różu, z czarnym paskiem <klik>. Dobrałam do tego czarne szpilki. Wróciłam do łazienki, w kosmetyczce znalazłam odpowiedni lakier do paznokci. Ubrałam się w sukienkę, pomalowałam paznokcie i oczy pociągnęłam czarnym tuszem do rzęs i kredką do oczu. Spryskałam się moimi ulubionymi perfumami i gotowa wyszłam z łazienki.
- Cass gotowa?- krzyczał z dołu tata
- Już.- odpowiedziałam i wyszłam z pokoju. - I jak?
- Wow.- odpowiedział- Trzeba przyznać moja mała córeczka wyrosła. 
- Dziękuje za sukienkę. 
- Nie byłem pewien czy jakieś ze sobą weźmiesz więc jedną kupiłem. - wyjaśnił, a ja się do niego przytuliłam.- To co możemy jechać?- zapytał
- Oczywiście.- odparłam i wyszliśmy z domu.
  Przed domem stała zaparkowana limuzyna. Spojrzałam pytająco na tatę, a ten się uśmiechną jak pięciolatek który dostał lizaka.
- Co? Jak szaleć to na całego.- odpowiedział. I to on jest dorosły.

___________________________________________________________
  Jest pierwszy, po poprawkach

3 komentarze:

  1. Wiecejj! <3! Zaczyna się super, proszę o dalszą część opowiadania mała. Pozdrawiam ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Łał, podoba mi się ;)

    http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. I dalej nie wiemy co z dziekiem :((

    OdpowiedzUsuń