Nie ważne jak życie jest ciężkie Nigdy nie trać nadziei

sobota, 22 września 2012

3. To ona


3. To ona 

Miną już tydzień od bankietu, z Liamem nie widziałam się ani razu, bo zgubiłam jego numer. Sierotka ze mnie. Zdążyłam się rozpakować. Z polski przyjechała reszta moich rzecz. Znalazłam idealne miejsce dla mnie. Siedziałam w mojej garderobie i rozwieszałam resztę rzeczy kiedy znalazłam tam schody.  Jak to ja byłam strasznie ciekawa co jest na
górze więc weszłam a tam mały pokoik od góry do dołu ustawiony półkami na książki, wielkie okno, a pod nim ławeczka do siedzenia. Istny raj. Od taty dowiedziałam się, że to należy do mojego pokoju. Teraz ustawiam tam książki, zostało nawet miejsca na nowe. 
- Cass wychodzę do pracy, nie siedź cały dzień w domu jest ładna pogoda. 
- Nie mam zamiaru.- słyszałam jak zamykają się drzwi, przez okno widziałam jak odjeżdża. Zeszłam na dół, z garderoby wzięłam bikini, koszulkę i szorty <klik> i poszłam do łazienki. Przebrana wzięłam z biurka książkę oraz odtwarzacz i zeszłam na dół do kuchni. W szklankę nalałam sobie soku i poszłam nad basen. Opalałam się na leżaku, oczywiście bez bluzki i czytałam książkę ze słuchawkami na uszach, kiedy czyjaś piłka wytrąciła mi książkę z ręki. Rozejrzałam się po ogrodzie szukając winowajcy. Z za płotu wystawała czyjaś głowa. 
- Mogłabyś podać piłkę.- krzykną do mnie. Wstałam, wzięłam piłkę i podeszłam do płotu. Podałam ją chłopakowi. Trzeba przyznać, że niezłe ciacho z niego. Brązowe loczki, zielone oczy i te dołeczki. 
- Proszę.
- Dzięki.- powiedział i zniknął. Usłyszałam jeszcze- Chłopaki wiecie jaka laska mieszka za płotem. Li może zaproponujesz jej, żeby z nami po grała.
- Czemu ty tego nie zrobisz?- zapytał znajomy głos.
- Bo ty masz lepsze gadane.- odpowiedział ten w loczkach.
-  No niech ci będzie. - zgodził się ten drugi. - Cześć, jestem Liam.- zwrócił się do mnie. Normalnie nie mogłam uwierzyć, że mieszka on obok mnie.
- Cześć.- przywitałam się odwracając. 
- Chcesz z nami pograć?
- Jeżeli to ci twoi kumple, którzy tańczyli na golasa przed pałacem Buckingham to nie jestem pewna.- w końcu na mnie spojrzał
- Cassidy?- zdziwił się- Czemu nie zadzwoniłaś? - zapytał
- Zgubiłam twój numer telefonu. Takie zdarzenia są u mnie na porządku dziennym.- wyjaśniłam i oboje zaczęliśmy się śmiać. 
- To co pograsz z nami?-zapytał jeszcze raz jak się uspokoiliśmy.
- To ci kumple?
-Tak, ale przy bliższym poznaniu są całkiem spoko..
- Więc z miłą chęcią. 
- To chodź.- on chyba myślał, że będę przechodzić przez płot.
- Chyba skorzystam z wejścia, jeśli nie masz nic przeciwko.
- Oczywiście.- zgodził się i znikną. Narzuciłam na siebie koszulkę, wzięłam telefon, zamknęłam dom i zapukałam do domu obok.
- Zayn otwórz, to nasza nowa sąsiadka.- usłyszałam krzyk Liama.
- Okej.- zgodził się kolejny znajomy głos i otworzył mi drzwi. W drzwiach stał Zayn Malik. Mało nie umarłam ze zdziwienia na ich progu. On też miał dosyć interesującą minę.- Cass?
- Zayn?- zdąrzyła tylko tyle z siebie wykrztusić bo w jednej chwili byłam w jego ramionach. - Malik dusisz mnie.- warknęłam 
.- Teraz to jestem w 100 % pewien, że to ty. Cassidy co tutaj robisz.
- Odwiedzam znajomego.- odpowiedziałam
- Jestem tylko znajomym? zapytał ze smutkiem
- Nie głupolu, wpadłam do Liama. Nawet nie wiedziałam, ze tutaj mieszkasz. O ile dobrze pamiętam to śpiewałeś w jakimś zespole.
- Tak. Liam jest 1/5 zespołu.
- Szczerze nie wiedziałam. 
- Zayn i co przyszła?- zapytał Liam wchodząc do pokoju. Nieco się zdziwił przecież ten imbecyl nadal trzymał mnie w ramionach i chyba nie miał najmniejszego zamiaru mnie puszczać. - Malik nie obściskuj się z sąsiadką bo twoja dziewczyna będzie zazdrosna. 
- Cass jesteś naszą nową sąsiadką?
- Tak. Malik przez trzy miesiące mój drogi ojczulek mieszkał koło ciebie, a ty nic o tym nie wiedziałeś.
- To jak za dawnych lat. Na długo przyjechałaś?
- Na stałe.- odpowiedziała.
- Ja nic nie czaje.- jękną Liam, o którym zapomniałam.
- Już wyjaśniam.- powiedział Malik- Cass to moja przyjaciółka z Bradford.
- Co? Cassidy mówiłaś, że przyjechałaś z Polski.
- Bo przyjechałam. Pięć lat temu moi rodzice się rozwiedli i ja razem z mamą wróciłam do Polski. Malika znam od dzieciństwa. 
- To nieźle.- stwierdził- Idziecie grać?- zapytał
- Jasne.- zgodziłam się i we trójkę poszliśmy do ogrodu.
- Cass czemu się nie odzywałaś?- zapytał mnie Zayn
- Nie mogłam.- odpowiedziałam Czułam na sobie wzrok Liama.- Kiedyś ci wyjaśnię, ale nie teraz.
- Nie nalegam.- oznajmi Zayn.
 Wyszliśmy z domu do ogrodu, a tam nad basenem trójka chłopaków ściągała sobie nawzajem spodenki.
- Chłopaki uspokójcie się mamy gościa.- przywołał ich do porządku Liam. Trójka chłopaków ustała w równym rzędzie na baczność przed Liamem i uważnie mi się przyglądali.
- Harry miałeś racje naprawdę jest ładna.- powiedział chłopak w gatkach w paski, a ja się zaśmiałam
- Mówiłem.- stwierdził zadowolony z siebie lokowaty.
-Chłopaki ja tu jestem i wszystko słyszę.- pomachałam do nich.
- To wiedz, że jesteś ładna.- odezwał się pasiasty jak najbardziej poważny.
- Jak się nazywasz?- zapytał blondynek.
- Jestem Cassidy.- przedstawiłam się
- Harry.- powiedział Lokowaty
- A ja Louis.- przedstawił się pasiasty.
- Niall.- blondynek
- To co gramy?- zapytał Zayn
- A w co?
- W siatkę.- oznajmili jednocześnie chłopcy.
- Okej. - zgodziłam się.
   Byłam w drużynie z Zaynem i Liamem, wygraliśmy z nimi. Teraz odpoczywałam na leżaku, a czwórka odpałowców wygłupiała się w basenie. Zayn poszedł rozmawiać przez telefon ze swoją dziewczyną. 
- Cass chodź z nami podpływać.- zawołał mnie Liam
- Nie mam ochoty.- nie umiałam pływać.
- No chodź.- namawiali mnie chłopcy, w końcu Lou wyszedł z basenu i wziął mnie na ręce.
-Lou puść mnie.
- Nie.- powiedział i podszedł ze mną do basenu. Wrzucił mnie do basenu. Nie mogłam złapać powietrza. W jednej chwili uratowały mnie czyjeś ręce. Leżałam na leżaku, a na de mną stli chłopacy.
- Cass przepraszam, nie wiedziałem, że nie umiesz pływać.- zaczął przepraszać mnie Lou.- Dobrze, że Liam był blisko i zauważył, że coś jest nie tak.- już wiem kto był moim wybawcą.
- Dzięki. - wychrypiałam do Liama.
- Nie ma za co. Może napijesz się czegoś.- zaproponował 
- Nie uważasz, że jak na jedne dzień wystarczy mi płynów.- zażartowałam.
- Żartujesz to znaczy, że będziesz żyć.- odetchną z ulgą Harry
- W ramach rekompensaty za próbę zabójstwa zapraszamy cię na ognisko. - powiedział Lou.
- Kto będzie?- zapytałam.
- My i moja dziewczyna. Jest bardzo miła polubisz ją.- odpowiedział mi Lou.
- To z miłą chęcią.- zgodziłam się. - O której te ognisko?- zapytałam
- Za dwie godziny.- odparł Louis.
- Wiecie ja pójdę się przebrać bo jestem cała mokra.
- Dobra.- zgodzili się wszyscy.
- To ja może cię odprowadzę.
- Jeśli chcesz.

2 komentarze:

  1. Właśnie wpadłam na twoje drugie opowiadanie i bardzo a to bardzo mi się podoba tylko szkoda, że zawiesiłaś go. Ale rozumiem sama nie podejmuję się pisaniu dwóch opowiadań naraz bo nie dała bym rady. wystarczy mi jeden. blog.
    Nie zniechęcaj się jak pojawi się jakiś pomysł to napis mi a na pewno wejdę i przeczytam. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział, świetnie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń