Nie ważne jak życie jest ciężkie Nigdy nie trać nadziei

poniedziałek, 17 czerwca 2013

60. Majowy ślub

Dobra dziś na górze. Sorry za takie opóźnienie ale miałam przymusowy tygodniowy urlop i nie miałam internetu przez cały tydzień obłęd. Poprawiam się i jest epilog. Miłego czytania
Maj
Cassidy
Patrzyłam na mojego synka, który miał już pół roku. Siedział oparty o poduszki. Z góry szedł Liam. Uśmiechnęłam się do mojego narzeczonego i powiedziałam.

- Przed ślubem mam dla ciebie zadanie.
- Jaki?- zapytał.
- Musisz odwiedzić swoją córkę.- Widziałam szok na jego twarzy.- Ta mała ma trzy miesiące, a ty nawet nie wiesz jak się nazywa. Chcę, żebyś chodź raz ją zobaczył.
- Jeżeli tego chcesz, tak zrobię.- Liam podszedł do mnie.- Czym ja sobie zasłużyłem na ciebie?
- Wszystkim- odpowiedziałam i go pocałowałam.- No już jedź zobaczyć swoją córkę i poproszę zdjęcie na dowód.
W myślach powtarzałam sobie, że robię słusznie. Z twarzą wypraną z emocji patrzyłam jak Liam zakłada kurtkę. Podszedł do mnie i do Damiena. Małego pocałował w czoło, a mnie w usta.
- Niedługo będę.
Liam
Od pięciu minut stałem pod drzwiami mieszkania Danielle i pukałem. Chyba nie było jej w domu. Mogłem najpierw zadzwonić. Chciałem już odejść kiedy usłyszałem płacz dziecka. Złapałem za klamkę. To co zobaczyłem aż mnie przeraziło. Danielle stała nad łóżeczkiem i patrzyła jak dziewczynka płacze. Nawet nie próbowała jej uspokoić. Zareagowałem od razu. Wziąłem małą na ręce i zacząłem uspokajać. 
- Zostaw ją, przecież ciebie nie obchodzimy.- Można było wyczuć od niej alkohol.
- Ty mnie nie obchodzisz. Ona tak.
- Nawet nie wiesz jak się nazywa.
- Się dowiem. 
Na komodzie leżała książeczka zdrowia. Wziąłem ją drugą ręką i przeczytałem Ariana Payne.Chociaż nazwisko miała po mnie. Zastanawiałem się co mogę zrobić, przecież nie zostawię dziecka z nią. Jeżeli bym ją od tak wziął zostałbym oskarżony o porwanie. Najpierw zadzwoniłem do mojej narzeczonej.
- Hej Liam.
- Mam pytanie.
- Co się stało?- ona zawsze umiała mnie rozszyfrować.
- Danielle jest pijana i nie wiem co mam robić- odpowiedziałem szybko.
- Pod żadnym pozorem nie zostawiaj z nią dziecka. Zadzwoń na policję. 
Zrobiłem jak kazała. Policja przyjechała po kilku minutach. Wyjaśniłem im zaistniała sytuację. 
- Pan jest ojcem dziewczynki?- zapytał, a ja spojrzałem na kruszynę w moich rękach.
- Tak.
- Zajmie się pan dzieckiem inaczej mała trafi do pogotowia opiekuńczego.
- Oczywiście, że się nią zajmę.
Danielle nie została zamknięta w więzieniu, ale przez najbliższe kilka dni ja miałem się zaopiekować Arianą. Jestem ciekawy co na to Cassidy. Trochę ciężko było mi pakować jej rzeczy jedną ręką, ale jakoś mi się udało. Zapiąłem ją w foteliku Damiena i pojechaliśmy do domu. Mała lubiła jeździć bo od razu się uspokoiło. Zaparkowałem na podjeździe i poszedłem do domu.
- Już jesteś- powiedziała od progu Cassidy i od razu wzięła ode mnie Arianę.- Cześć piękności.
Patrzyłem na swoją narzeczoną ze zdziwieniem. Oczekiwałem, że będzie zła. Mała szybko zasnęła na jej rękach.
- Co tak się patrzysz?- zapytała szeptem.- Zniesiesz z góry wózek Damiena, gdzieś spać musi.
- Jasne już idę.
Cassidy
Sama się sobie dziwiąc patrzyłam jak mała spokojnie śpi. Myślałam, że będę zła, ale przecież ta mała nic nikomu nie zrobiła. Wózek postawiłam w kuchni i zabrałam się za robienie obiadu. 
Siedzieliśmy z Liamem w salonie, dzieciaki już spały. Tess była prze szczęśliwa mogąc zajmować się Arianą. Liam nalał nam po lampce wina.
- Co ty mi się tak ciągle przyglądasz?- zapytałam.
- Podziwiam jaką mam piękną narzeczoną w środku i na zewnątrz. 
- Czemu tak sądzisz?
- Myślałem, że poślesz mnie w diabli jak przyjadę z Arianą- odpowiedział.
- Też myślałam, że będę zła, ale widząc te zapłakane oczy... Liam to tylko dziecko.
- Na dodatek moje- stwierdził gorzko.- Muszę coś zrobić tylko jeszcze nie wiem co.


Już dzisiaj ten wyjątkowy dzień.  Stałam w białej sukni przed lustrem. Włosy zebrane w kok i delikatny makijaż. Do ręki wzięłam bukiet  z konwalii i maleńkich białych róż. Ślub miał się odbyć na powietrzu. <klik>. Ksiądz, rodzice, przyjaciele i najważniejsze On. Te piękne piwne oczy, delikatny uśmiech. Nie wiem nawet jak wypowiedziałam słowa przysięgi. Byłam jak zahipnotyzowana. Z mojego transu wybudziły mnie delikatne usta Liama.


Taki to o to rozdział. Mam nadzieję, że się podobał mile widziane komentarze i do następnego.

6 komentarzy:

  1. już myslałam ze skończyłaś tego bloga;)Czekam na następny!!

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo fajnie opisałaś ślub ;p. Fajna ta mała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masz racje ;)


      Wow, wiesz? Dopiero dziś znalazłam Twojego bloga i wiesz jak wrażenia?
      Jest
      anielski
      boski
      cudowny
      dobry przebardzo
      ekscytujący
      fantastyczny
      genialny
      interesujący
      megaaaaśny
      NAJLEPSZY
      olśniewający
      przewspaniały
      superowy
      wyjebany w kosmos!
      Na pewno będę tu od dziś zaglądała częściej
      Kocham <3

      Zapraszam do mnie
      http://somethingaboutthewayyoulooktonight.blogspot.com/
      Prosiłabym o komentarz bo dopiero zaczynam
      Buziaki ;*

      Usuń
  3. Super. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialnie przedstawiłaś ten ślub <3
    Rozdział boski

    OdpowiedzUsuń